Co najmniej 60 osób zginęło, a ponad 120 zostało rannych w eksplozji samochodu-pułapki w pobliżu szpitala w prowincji Logar, na wschodzie Afganistanu - poinformowało afgańskie Ministerstwo Zdrowia. Według Ministerstwa Zdrowia, bilans może wzrosnąć, gdyż niektóre osoby są w krytycznym stanie. Wśród ofiar śmiertelnych są kobiety i dzieci. Wcześniej informowano o 30 zabitych i 45 rannych. - Ofiary to pacjenci, ich bliscy oraz personel szpitala - powiedział przedstawiciel władz prowincji Logar, leżącej na południe od Kabulu, Din Mohammad Darwaisz. Darwaisz sprecyzował, że zamach samobójczy miał miejsce w powiecie Azra.
Talibowie, którzy często atakują afgańskie siły bezpieczeństwa, międzynarodowe wojska oraz budynki rządowe, poinformowali, że nie mieli nic wspólnego z sobotnim zamachem, w którym większość ofiar to pacjenci. - Nasi bojownicy nie przeprowadziły tego ataku - zapewnił rzecznik talibów Zabiullah Mudżahid.
Z kolei afgańskie ministerstwo spraw wewnętrznych podało, że co najmniej 10 osób zginęło, a 24 zostały ranne w innym zamachu, przeprowadzonym 24 czerwca. Materiały wybuchowe były umieszczone na rowerze. Atak nastąpił na bazarze w powiecie Chan Abad, leżącym w północnej prowincji Kunduz.
Tymczasem afgański prezydent Hamid Karzaj ocenił, że terroryzm "rozszerza się i zagraża Afganistanowi i krajom regionu bardziej niż kiedykolwiek". Szef państwa uczestniczy 25 czerwca w międzynarodowej konferencji dotyczącej terroryzmu, która odbywa się w Teheranie.
PAP, arb