Dzisiejsza NDP jest niechętna cięciom podatków od korporacji, ale popiera rozwój biznesu i nie ma nic przeciw prywatnej własności. Do majowych wyborów federalnych, w których NDP odniosła olbrzymi sukces zajmując drugie miejsce w parlamencie i zastępując Partię Liberalną Kanady (LPC) jako oficjalna opozycja, demokraci szli pod hasłami wsparcia dla kanadyjskich rodzin. Mówili o wzmocnieniu systemu emerytalnego, lepszej edukacji dla dzieci i poprawie sytuacji mieszkaniowej. Z drugiej strony obiecywali wsparcie dla tych, którzy tworzą nowe miejsca pracy (w tym obniżenie podatków dla małego biznesu) i "naprawienie Ottawy", czyli lepsze sprawowanie rządów. NDP chętnie wskazuje na przykład prowincji Manitoba, gdzie Demokraci rządzą, a budżet tej prowincji jest zrównoważony.
Okazuje się jednak - o czym pisał ostatnio dziennik "The National Post" - że część członków NDP uważa, iż zastąpienie w statucie partii pojęcia "socjalizm" pojęciem "socjaldemokracja" to zdradzanie historii. W partii jest mimo to wiele głosów za porzuceniem "socjalizmu" jako pojęcia przestarzałego, które dziś nic już nie znaczy. Część demokratów wskazuje też, że odwoływanie się do socjalizmu sprawia, iż wiele osób nie zwraca uwagi na to, co NDP ma naprawdę do powiedzenia. "The National Post" cytował szefa firmy badawczej Ipsos Reid Darrella Brickera, który podkreślał, że większość Kanadyjczyków uważa się za "centrystów" i dla nich "socjalizm" oznacza coś groźnego.
Dziennik "The Globe and Mail" przytaczał opinie członka władz NDP, który zwracał uwagę, że NDP musi pokazywać różnice między sobą a przegranymi liberałami. Nowa Partia Demokratyczna przedstawia się obecnie jako siła, która chce wygrać następne wybory federalne w 2015 r.
PAP, arb