Tymczasem dziesiątki tysięcy demonstrantów domagało się w stolicy Jemenu, Sanie, by synowie prezydenta Alego Abd Allaha Salaha, który po zamachu jest hospitalizowany w Arabii Saudyjskiej, opuścili kraj. Syn prezydenta, 42-letni Ahmed Salah, jest dowódcą elitarnej Gwardii Republikańskiej - najlepiej wyszkolonej i wyposażonej jednostki wojskowej w kraju. Gwardia odgrywa kluczową role w obronie reżimu od czasu, gdy w lutym wybuchły prodemokratyczne protesty. Jego brat Chaledem jest dowódcą wojskowym.
Wielomiesięczne protesty przeciwko rządzącemu krajem od ponad 30 lat prezydentowi doprowadziły do krwawych starć między jego zwolennikami a opozycją. Salah zapowiada co prawda, że wróci do Jemenu, ale w kraju coraz głośniejsze są żądania jego ustąpienia. Ponad 100 wpływowych przywódców religijnych i plemiennych wzywa do obalenia prezydenta i wybrania nowego przywódcy. Twierdzą oni, że Salah nie jest już w stanie wykonywać swych obowiązków.
PAP, arb