Hillary Clinton wystąpiła w węgierskim parlamencie z okazji otwarcia Centrum im. Toma Lantosa na rzecz Demokracji. Lantos, amerykański kongresmen pochodzenia węgierskiego, przeżył holokaust i był zagorzałym obrońcą praw człowieka na świecie, zmarł w 2008 roku.
Otwierający spotkanie premier Victor Orban podkreślił, że Węgry i USA podzielają te same dążenia do wolności, nawet jeśli on sam i Tom Lantos nie zgadzali się prawie z niczym, co dotyczyło Węgier. Jak zauważa agencja AFP, pani Clinton nie skrytykowała konserwatywnego rządu w Budapeszcie, który zaniepokoił Unię Europejską, przyjąwszy nową konstytucję ocenianą jako szkodliwą dla rozdziału władzy oraz restrykcyjną ustawę medialną. Clinton zwróciła jednak uwagę, że "nie można pozwolić na cofanie się demokracji". Zaznaczyła, że "to, co dzieje się w Tunisie, czy Kairze ma reperkusje w Budapeszcie, Dżakarcie, Waszyngtonie i na odwrót".
Nie dalej jak w poniedziałek byli dysydenci węgierscy, którzy 20 lat temu walczyli o demokrację w swoim kraju, zaapelowali do Clinton, by pomogła ochronić węgierską demokrację przed atakami premiera.
Autorzy listu napisali, że państwo prawa bardzo ucierpiało, od kiedy rok temu Orban stanął na czele rządu. "Premier, który dzięki znacznemu poparciu doszedł do władzy z hasłem umocnienia demokracji, teraz oddala się od hierarchii wartości zachodnich demokracji, którą uznaje za przestarzałą. Rządząca koalicja systematycznie usuwa konstytucyjne gwarancje rozdziału władzy, hamulce i siły równoważące władzę wykonawczą" - napisali dysydenci. Sygnatariusze listu twierdzą, że na Węgrzech powstaje ustrój autokratyczny, jest ograniczana wolność prasy i kompetencje Trybunału Konstytucyjnego, a przyjęta pod koniec kwietnia nowa ustawa zasadnicza ogranicza prawa podstawowe.
Hillary Clinton udaje się w czwartek do stolicy Litwy Wilna na konferencję Wspólnoty Demokracji - inicjatywy amerykańsko-polskiej zapoczątkowanej w 2000 r. przez ówczesnego ministra spraw zagranicznych prof. Bronisława Geremka i ówczesną sekretarz stanu USA Madeleine Albright.
Jak pisze AFP, powołując się na otoczenie Clinton, szefowa dyplomacji chce wykorzystać wizytę na Litwie do wyrażenia zaniepokojenia USA sytuacją na Białorusi, gdzie m.in. po środowych milczących protestach zatrzymano ponad 250 osób.pap, ps