On sam i jego obrońcy argumentują, "że żadne działanie śledcze nie było prawomocne, wszędzie były naruszone procedury". Prócz tego - mówił Poczobut - "uniemożliwiono nam obronę - nasze wnioski o przesłuchanie ekspertów, świadków, zostały odrzucone". - Żaden z moich wniosków i wniosków obrony nie został rozpatrzony pozytywnie ani w trakcie śledztwa, ani w trakcie procesu sądowego - wyjaśnił korespondent "GW". - Jesteśmy realistami, na Białorusi nie ma niezależnych sądów, ale chcę wykorzystać wszelkieinstrumenty prawne obrony, jakie daje obecnie prawo białoruskie. Chcę też pokazać, że nie godzę się z uznaniem mnie za winnego. W razie niekorzystnej decyzji jestem gotów nawet odwoływać się dalej. Jest jeszcze jedna możliwość odwołania się na Białorusi, a ostatecznie, po przejściu wszystkich instancji sądowych na Białorusi, można odwołać się do Komitetu ONZ ds. Praw Człowieka - dodał.
Jak zaznaczył, trudno powiedzieć, kiedy apelacja będzie rozpatrzona. Wyraził opinię, że proces ten może się przeciągnąć z powodów politycznych. - Zazwyczaj dzieje się to ciągu miesiąca, ale biorąc pod uwagę otoczkę polityczną (procesu), władze mogą rozpatrzeć apelację bardzo szybko, albo przeciągnąć sprawę - powiedział. Zauważył, że apelacje złożone przez działaczy opozycji skazanych za udział w demonstracji po wyborach prezydenckich 19 grudnia zeszłego roku jeszcze nie zostały rozpatrzone, "a oni byli sądzeni wcześniej i odpowiednio wcześniej składali te skargi".
Korespondent "GW" został aresztowany na początku kwietnia. Sprawę przeciwko niemu wszczęła prokuratura obwodu grodzieńskiego z powodu jego ośmiu artykułów w "GW", jednego na opozycyjnym portalu internetowym Biełorusskij Partizan i jednego na jego prywatnym blogu. Wytoczono mu proces o znieważenie i zniesławienie głowy państwa. Z zarzutów o znieważenie Poczobut został uniewinniony. W jego obronie wypowiadali się przedstawiciele Unii Europejskiej, Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), polskie władze i politycy opozycji. Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International uznała dziennikarza za więźnia sumienia.
pap, ps