Sąd UE to dawny unijny sąd pierwszej instancji, który odciąża Trybunał i rozpatruje m.in. sprawy związane z prawem konkurencji, znakami towarowymi oraz kartelami. W odróżnieniu od Trybunału, do Sądu UE sprawy mogą zgłaszać osoby fizyczne i firmy. Wpływają też do niego skargi państw UE na Komisję Europejską. - Takich spraw jest bardzo dużo, w związku z tym wydłuża się średni czas ich rozpatrywania. W 2010 roku wyniósł on 32 miesiące dla spraw związanych z pomocą państwa i 45 miesięcy dla spraw związanych z konkurencją - twierdzi osoba zbliżona do Trybunału. Tymczasem UE jest w trakcie przystępowania do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, a jednym z nich jest prawo do rozstrzygnięć sądowych "w rozsądnym terminie".
Obecnie w sądzie UE sprawy rozpatruje 27 sędziów - tylu ile jest krajów unijnych. Traktat z Lizbony mówi o co najmniej jednym sędzim z każdego kraju. Prezes Trybunału nie wskazał w liście, jak ma być wybieranych kolejnych dwunastu, zostawiając tę kwestię do rozstrzygnięcia unijnym ministrom.
Szef Trybunału nie wystąpił natomiast o dodatkowych rzeczników generalnych Trybunału. Rzecznicy wydają opinie w sprawach rozpatrywanych przez Trybunał w Luksemburgu - głównie są to sprawy dotyczące łamania unijnego prawa przez kraje UE. Obecnie jest ośmiu rzeczników: pięciu reprezentuje największe kraje UE (Niemcy, Francję, Włochy, Wielką Brytanię i Hiszpanię), pozostałych trzech jest rotacyjnych. Polska, jako jeden z największych krajów UE, wywalczyła w deklaracji politycznej do Traktatu z Lizbony, że w momencie zwiększenia składu rzeczników, przypadnie jej "stały" przedstawiciel w tym gronie.
PAP, arb