Co najmniej 30 osób zginęło w weekend w Hims w zachodniej Syrii w walkach między zwolennikami i przeciwnikami prezydenta Baszara el-Asada, pierwszych starciach tego typu od marca, kiedy rozpoczęły się antyprezydenckie protesty w tym kraju.
Szef Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, Rami Abdel Rahman relacjonował, że walki między zwolennikami i przeciwnikami Asada rozpoczęły się 16 lipca po południu, gdy rodzinom zwrócono poćwiartowane ciała trzech zwolenników rządu, którzy w ubiegłym tygodniu zostali uprowadzeni. Od 15 lipca, gdy Syryjczycy w całym kraju przeprowadzili największe protesty od rozpoczęcia rewolty, siły bezpieczeństwa aresztowały ponad 500 osób. W piątek na ulice syryjskich miast wyszło ponad milion ludzi.
Tymczasem szef brytyjskiej dyplomacji William Hague oświadczył w Brukseli, że prezydent Asad musi zreformować swój kraj lub ustąpić. Hague zaznaczył, że "na pewno będzie czas na nowe sankcje" i przypomniał, że UE właśnie wdrożyła całą serię restrykcyjnych środków wobec reżimu w Damaszku.
PAP, arb