Partia ogłosiła na swojej stronie internetowej, że uważa pozbawienie jej dotychczasowego biura za "próbę rozprawy politycznej z najstarszą i najbardziej masową siłą polityczną na Białorusi". Przewodniczący partii Alaksiej Janukowiecz powiedział jednocześnie, że ugrupowanie nie zamierza sprzeciwiać się siłą wysiedleniu z siedziby. - Jesteśmy zmuszeni zrobić krok taktyczny i przenieść sztab. Nie znaczy to jednak, że władze zniszczyły BNF - zapewnił. Podczas pożegnania z siedzibą partia ma ogłosić nowe miejsce swojej działalności. Na Białorusi organizacje nie mogą być zarejestrowane, a więc działać legalnie, bez oficjalnego adresu.
Kłopoty z biurem w Mińsku, które jest zarazem siedzibą struktur obwodowych partii, zaczęły się na początku roku. Wówczas administracja dzielnicy powiadomiła BNF, że nie odnowi z nim umowy o wynajmem. Zdaniem partii, była to reakcja na organizowanie w lokalu pomocy dla aresztowanych po demonstracji opozycji 19 grudnia w Mińsku, w wieczór po wyborach prezydenckich. W maju sąd gospodarczy w Mińsku wydał decyzję o wysiedleniu partii z lokalu. Krótko wcześniej stu działaczy kultury, nauki i sztuki, dziennikarzy i obrońców praw człowieka wystosowało apel w obronie siedziby opozycyjnej partii. Zauważali w nim, że pozbawienie BNF siedziby oznaczać będzie zniszczenie "wyspy białoruskości, gdzie prowadzona była aktywna działalność społeczna i kulturalna, i gdzie kształtuje się społeczeństwo obywatelskie Białorusi".
W położonym w centrum Mińska biurze BNF dotąd odbywały się spotkania i konferencje prasowe działaczy opozycji, sprzedawana była prasa niezależna i opozycyjna, odbywały się imprezy kulturalne.
zew, PAP