Kosowska wicepremier i minister handlu Mimoza Kusari-Lila oświadczyła, że rozlokowanie sił policyjnych na granicy "było niezbędne". Z kolei szef MSW Bajram Rexhepi powiedział, że władze w Prisztinie miały informacje, według których "towary z Serbii w dalszym ciągu napływały do Kosowa" przez dwa przejścia graniczne. Sekretarz stanu w serbskim ministerstwie ds. Kosowa Oliver Ivanović ocenił sytuację jako "ekstremalnie napiętą", a postępowanie władz w Prisztinie nazwał "niewytłumaczalnym i pochopnym".
W zeszłym tygodniu Kosowo wprowadziło w ramach retorsji całkowity zakaz importu z Serbii. Decyzja ta to fiasko rozmów w kwestii "dojścia do porozumienia o uznaniu pieczęci kosowskiego urzędu celnego i swobodnego obrotu towarami" z Serbią w ramach dialogu prowadzonego pod auspicjami UE między Prisztiną i Belgradem. Serbia blokuje import na swoje terytorium towarów z kosowskimi pieczęciami celnymi, noszącymi napis: "Wyprodukowano w Kosowie", gdyż Belgrad nie uznaje niepodległości swej dawnej prowincji, która ogłosiła ją jednostronnie w lutym 2008 roku. Władze serbskie nie zgadzają się także na tranzyt przez swoje terytorium kosowskich towarów.
zew, PAP