MAK odpowiada na raport Millera. "Gen. Błasik mógł wywierać presję na załogę"
Morozow powtórzył ustalenia MAK, że przyczyną wypadku było "zejście załogi samolotu poniżej bezpiecznej wysokości w desperackiej próbie lądowania". Tymczasem "polscy śledczy ustalili, że Tu-154 leciał ok. 60 metrów niżej niż sądzili piloci tuż przed zahaczeniem o drzewo i katastrofą" - zauważyła AP. Zacytowała też słowa Morozowa o tym, że niedociągnięcia techniczne "nie miały związku z przyczyną katastrofy".
Agencja AFP rozpoczęła depeszę od zrelacjonowania, że MAK kolejny raz poruszył kwestię presji, jakiej poddani byli członkowie załogi w sprawie lądowania Tu-154. Francuska agencja przytoczyła słowa Morozowa, według którego dowódca Sił Powietrznych generał Andrzej Błasik wszedł do kokpitu i przekazywał informacje na temat wysokości. W opinii Morozowa - napisała agencja - można takie zachowanie uważać za wywieranie "psychologicznej presji na załogę". Na obecność dowódcy Sił Powietrznych w kabinie zwróciła też uwagę agencja EFE, która relacjonowała, że rosyjscy eksperci uważali takie zachowanie za naruszenie międzynarodowych standardów lotniczych. Hiszpańska agencja zatytułowała swoją depeszę: "Rosyjscy eksperci obwiniają Polskę o katastrofę samolotu prezydenckiego".
Francuska agencja AFP przypomniała też, że raport komisji szefa MSWiA Jerzego Millera uwypuklił nieprawidłowości po stronie rosyjskiej, choć główną odpowiedzialność przypisał stronie polskiej. "Niemniej polska komisja nie odnotowała presji na załogę w sprawie wymuszenia lądowania" - zaznaczyła agencja. Agencja przypomniała też, że według raportu MAK opublikowanego w styczniu strona polska była "jedyną odpowiedzialną za wypadek", a prezydent Lech Kaczyński i inne wysokie rangą osoby na pokładzie wywierały presję na załogę.
PAP, arb