Siły bezpieczeństwa otworzyły w piątek ogień do tysięcy demonstrantów, którzy w różnych miastach Syrii domagali się odejścia reżimu prezydenta Baszara el-Asada. Zginęły co najmniej cztery osoby, a kilkanaście zostało rannych.
Protesty odbywały się w Damaszku i okolicach, a także w południowych prowincjach Dei ez-Zor i Dara, Al-Kamiszli na północy i Hims w centrum - poinformowali działacze praw człowieka. Cztery osoby poniosły śmierć w Irbinie pod Damaszkiem - powiedział szef Syryjskiej Ligi Praw Człowieka Abdel Karim Rihaui.
Trwa rozpoczęty w niedzielę atak sił rządowych na Hamę, zajętą w znacznej części przez powstańców. Dotychczas zginęło w wyniku tej ofensywy co najmniej 100 osób - informują organizacje obrony praw człowieka. - Ludzie są zarzynani na ulicach jak owce. Sam widziałem, jak wiozący warzywa chłopiec na motorze został przejechany przez czołg - powiedział przez telefon jeden z mieszkańców Hamy.
Hama, która stanowi ośrodek syryjskiego powstania, jest ostrzeliwana od sześciu dni. - Jeśli ktoś zostanie ranny, zawiezienie go do szpitala jest niemal niemożliwe - powiedział przez telefon jeden z mieszkańców.pap, ps