Obama, który przebywa obecnie w prezydenckiej rezydencji w Camp David, wydał oświadczenie, w którym zapewnił, że jego myśli są z rodzinami zabitych. - Ich śmierć jest przypomnieniem o nadzwyczajnym poświęceniu kobiet i mężczyzn służących w naszej armii i ich rodzin - przekonywał prezydent. - Wszyscy czerpiemy inspirację z ich życia i pracujemy dla bezpieczeństwa naszego kraju - dodał. Obama stwierdził również, że ubolewa nad śmiercią siedmiu Afgańczyków, "którzy zginęli wraz z naszymi żołnierzami dążąc do spokojniejszej i pełnej nadziei przyszłości swego kraju".
Talibowie twierdzą, że to oni zestrzelili amerykański śmigłowiec, jednak ich podobne oświadczenia w przeszłości okazywały się nieprawdziwe. Siły NATO w Afganistanie próbują ustalić szczegóły katastrofy.
Sobotnia katastrofa jest najgorszym pod względem liczby ofiar pojedynczym incydentem w historii wojny w Afganistanie. W czerwcu 2005 roku we wschodniej prowincji Kunar zginęło 16 amerykańskich żołnierzy, których śmigłowiec został zestrzelony, kiedy próbowali wesprzeć oddział komandosów zaatakowany przez talibów.pap, ps