Syryjskie czołgi dokonały we wtorek szturmu na miasto Binnisz (ang. Binnish) pod Idlib blisko granicy z Turcją, rozszerzając ofensywę mimo nacisków ze świata, w tym z Turcji, o zaprzestanie tłumienia siłą protestów przeciwko prezydentowi Baszarowi el-Asadowi.
O ataku czołgów i pojazdów opancerzonych na Binnisz poinformowali świadkowie. Według nich kolumna pancerna wtargnęła też do centrum miasta Dajr az-Zaur na wschodzie Syrii. Oblężenie tego miasta trwa od trzech dni.
We wtorek do Syrii przyjechał minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu, aby skłonić władze syryjskie do odstąpienia od tłumienia siłą manifestacji społeczeństwa. Davutoglu ma się spotkać z prezydentem Baszarem el-Asadem, któremu ma przekazać listy od tureckiego prezydenta i premiera.
Asadowi grozi utrata jednego z głównych sojuszników, jakim była Turcja, która, jak pisze ITAR-TASS, oświadczyła, że straciła cierpliwość i nie może dalej obojętnie patrzeć na to, co się dzieje w Syrii.
Według obrońców praw człowieka, od marca w antyprezydenckich demonstracjach zginęło w Syrii około 2 tys. osób, w tym wielu w wyniku akcji pacyfikacyjnych syryjskiej armii. Władze wydaliły z kraju większość niezależnych dziennikarzy, dlatego trudno jest zweryfikować informacje podawane przez obie strony konfliktu.pap, ps