Opozycyjny laburzystowski deputowany z Tottenham David Lammy wyraził zadowolenie, że szef rządu przyjął zaproszenie i spotkał się z poszkodowanymi. - Miejscowi ludzie, przedsiębiorcy, wyznawcy różnych religii pomagali ludziom, którzy stracili dach nad głową. Ale w mojej skrzynce mailowej są też oferty pomocy z Walii, czy bardziej odległych krajów jak Portugalia lub Kanada - podkreślił. Według lokalnych władz, w czasie zamieszek zniszczone zostały domy ok. 50 rodzin, czyli 150-200 osób. Około stu punktów handlowych lub usługowych zostało poważnie uszkodzonych lub zniszczonych.
Wicepremier Nick Clegg ogłosił utworzenie komisji ekspertów, którzy będą zbierać relacje świadków z poszkodowanych społeczności. Raport powinien być gotowy za 6-9 miesięcy. - Nie jest to publiczna komisja śledcza, ale dzięki temu ofiary i całe społeczności będą miały okazję przedstawić swoją wersję - wyjaśnił Clegg. Wicepremier podkreślił, że sprawcy zamieszek będą musieli w ramach programów wdrażanych w każdej poszkodowanej dzielnicy usuwać szkody i naprawiać zniszczenia. - Chciałbym też skonfrontować ich z ofiarami - dodał Clegg.
Podczas zamieszek, które wybuchły w nocy z 6 na 7 sierpnia zginęło pięć osób. Wyrządzone szkody wstępnie ocenia się na ponad 200 mln funtów. Policja zatrzymała ponad 2,8 tys. osób.PAP, arb