Spór między działaczem a władzami zmobilizował mieszkańców Indii, którzy mają dość niekończących się skandali korupcyjnych. Już po aresztowaniu Hazare'a w Bombaju i Delhi doszło do demonstracji; zatrzymano około tysiąca osób. Z kolei premier Singh oświadczył w parlamencie, że chociaż Hazare ma prawo wyrazić swoją opinię na temat projektu ustawy antykorupcyjnej, to bezprawnie uzurpował sobie rolę wybranych przedstawicieli obywateli Indii, próbując zmusić ich do przyjęcia ostrzejszej wersji antykorupcyjnych przepisów. - Ci którzy uważają, że tylko ich głos reprezentuje wolę 1,2 mld ludzi powinni głęboko zastanowić się nad swoim stanowiskiem - przekonywał premier. - Muszą pozwolić wybranym przedstawicielom narodu w parlamencie robić to, do czego zostali wybrani - dodał.
Noszący prosty, biały, bawełniany strój Hazare naśladuje taktykę indyjskiego bojownika o wolność Mahatmy Gandhiego. W kwietniu trwającą cztery dni głodówką zmusił rząd do stworzenia projektu ustawy przewidującej stworzenie urzędu do walki z korupcją. Od tygodni planował kolejny strajk mający zmusić władze do zaostrzenia zapisów ustawy.
Associated Press podkreśla, że indyjski rząd zmaga się z oskarżeniami o korupcję dotyczącymi niejasnej sprzedaży licencji na telefonię komórkową i organizacji igrzysk brytyjskiej wspólnoty narodów w ubiegłym roku, które kosztowały kraj 40 mld dolarów. Z kolei główna partia opozycyjna jest uwikłana w skandal korupcyjny dotyczący kontraktów na kopalnie w południowej części kraju. Skandale podkopały pozycję rządu i sparaliżowały prace parlamentu, którego członkowie wzajemnie oskarżają się zamiast zajmować się niezbędnymi reformami - dodaje AP.
PAP, arb