W Niemczech narastają obawy przed kolejną recesją. Gospodarka tego kraju, po okresie wzrostów, znacznie spowolniła w drugim kwartale; produkt krajowy brutto wzrósł zaledwie o 0,1 proc. W piątek indeks giełdy frankfurckiej DAX spadł poniżej 5400 punktów, osiągając najniższy poziom od listopada 2009 roku. Już w czwartek wskaźnik ten spadł o prawie 6 procent, najbardziej od listopada 2008 roku.
Także część niemieckich polityków wątpi, czy przedstawione we wtorek w Paryżu propozycje Merkel i Sarkozy'ego w sprawie stabilizacji strefy euro powstrzymają kryzys. Polityk Lewicy i były minister finansów Niemiec Oskar Lafontaine przyznał w rozmowie z gazetą "Saarbruecker Zeitung", że odczuwa "niepokój i do pewnego stopnia rezygnację", bo politycy wciąż nie są w stanie powstrzymać ekscesów banków. Lafontaine skrytykował też Merkel. - Nie rozumie ona systemu euro i rynków finansowych - ocenił. Wobec złej polityki niemieckiego rządu Merkel można uznać za "najniebezpieczniejszą kobietę Europy" - powiedział polityk Lewicy i zaapelował o wprowadzenie wysokiego podatku od zamożności.
Merkel i Sarkozy opowiedzieli się we wtorek za utworzeniem "faktycznego rządu gospodarczego" w strefie euro. Na jego czele miałby stanąć przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Taki rząd składałby się z głów państw i szefów rządów wszystkich 17 krajów eurolandu. Obradowałby dwa razy do roku, lub częściej, gdyby było to potrzebne. Przywódcy Francji i Niemiec chcą też, by wszystkie kraje strefy euro do lata 2012 roku zapisały w swych konstytucjach górną granicę zadłużenia. Dla strefy euro Paryż i Berlin zaproponowały też wspólny podatek od transakcji finansowych.
pap, ps