Wybory, które monitorowało 108 obserwatorów, zorganizowano w trzy lata po tym, jak Rosja uznała niepodległość Abchazji i drugiego separatystycznego regionu Gruzji, Osetii Południowej, co stało się po kilkudniowej wojnie rosyjsko-gruzińskiej. Przedterminowe wybory prezydenckie rozpisano w Abchazji w związku ze śmiercią 62-letniego Bagapsza, który zmarł 29 maja w Moskwie w następstwie powikłań po operacji płuca.
Rząd w Tbilisi nazwał wybory "farsą". - Rosyjska okupacja Abchazji trwa i te tak zwane wybory prezydenckie to farsa - powiedziała minister ds. reintegracji Gruzji Eka Tkeszelaszwili. Rosja utrzymuje znaczne siły wojskowe w Abchazji i Osetii Południowej od czasu kilkudniowej wojny z Gruzją w sierpniu roku 2008. Zdaniem ekspertów Moskwa utrzyma swą pozycję lub nawet zwiększy swe wpływy po piątkowych wyborach. - Bez względu na wynik, Rosja nie przegra - powiedział analityk z moskiewskiego Centrum Carnegie Andriej Riabow.
Poza Rosją niepodległość Abchazji i Osetii Południowej uznały Wenezuela, Nikaragua i Nauru.
zew, PAP