Według Georgiewej, "w Trypolisie około jedna trzecia ludności potrzebuje pomocy". Stolica Libii liczy według różnych ocen od 1,2 mln do 2 mln mieszkańców. Po wybuchu powstania przeciwko dyktatorowi znaczna część imigrantów uciekła z miasta. Bez pracowników z zagranicy szpitale, piekarnie i inne podstawowe usługi zaczęły działać z utrudnieniem. - Największym problemem jest niedobór pielęgniarek - oceniła Georgiewa.
Cywile boją się rebeliantów
Wielu imigrantów, którzy postanowili zostać w Trypolisie, musi się ukrywać z obawy przed atakami powstańców, którzy uważają ich za domniemanych najemników Kadafiego. Georgiewa zaapelowała do powstańczych władz, by wysłały jasny komunikat do swoich żołnierzy, aby ci nie mścili się na ok. 3 tysiącach imigrantów z Afryki Subsaharyjskiej, którzy najprawdopodobniej nadal przebywają w okolicy miasta, nawet jeśli osoby te walczyły po stronie Kadafiego.
"Nie mają jedzenia, wody, schronienia"
Także Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) jest zaniepokojona losem cudzoziemców, którzy chcą opuścić Trypolis. - Wzdłuż wybrzeża i na farmach wewnątrz lądu znajdują się obozowiska dużych grup imigrantów, którzy potrzebują pomocy. Nie mają jedzenia, wody, schronienia i pomocy lekarskiej. Imigranci wielokrotnie mówili, że boją się nękania i tego, że będą celem ataku - poinformowała OIM.
Statek IOM w nocy z 24 na 25 sierpnia po raz trzeci ewakuował obcokrajowców z Trypolisu.
zew, PAP