Gospodarz Kremla mówił o tym podczas szczytu WNP, który obradował w Duszanbe. W jego pracach uczestniczyło ośmiu z 11 liderów krajów Wspólnoty. Do stolicy Tadżykistanu nie przyjechali prezydenci Azerbejdżanu, Białorusi i Uzbekistanu. - Obserwatorzy wysyłani w ramach procedur ODIHR - a z reguły delegacje te składają się z ogromnej liczby ludzi - jak również obserwatorzy delegowani przez (inne instytucje) OBWE niekiedy jawnie demonstrują polityczne podejście do oceny przygotowania i przeprowadzenia wyborów. Nie ma co ukrywać, że podejście to bardzo często opiera się na podwójnych standardach - oświadczył Miedwiediew.
Rosyjski prezydent podkreślił, że w tej sytuacje kraje WNP powinny umacniać rolę własnych misji obserwacyjnych. - Wszyscy dążymy do przeprowadzenia wolnych i demokratycznych wyborów. Nie oznacza to jednak torowania drogi każdej obcej sile do kształtowania z zewnątrz sytuacji w naszych państwach - oznajmił. W ocenie Miedwiediewa, delegacje OBWE przyjeżdżające na wybory do krajów WNP są przesadnie duże. - W innych krajach, w których występują określone problemy, delegacje ODIHR składają się z 10-15 osób, a do nas przyjeżdża po 300-500 ludzi - powiedział.
- W naszych krajach od dawna pomyślnie działają misje obserwujące wybory z ramienia Wspólnoty Niepodległych Państw - dodał prezydent Rosji.
pap, ps