Tysiące zwolenników
Obama przemawiał do tysięcy członków i działaczy związków zawodowych zebranych na wiecu w Detroit, stolicy amerykańskiego przemysłu samochodowego, mieście szczególnie ciężko dotkniętym kryzysem i recesją w latach 2007-2009. Prezydent powiedział, że nie chce bliżej ujawniać, co powie w najbliższy czwartek, ale dał do zrozumienia, że w jego planach mogą się znaleźć propozycje znacznych inwestycji państwa w rozbudowę i naprawę infrastruktury, co mogłoby dać pracę wielu bezrobotnym. - Mamy drogi i mosty w całym kraju, które wymagają odbudowy. Jest robota do wykonania i są robotnicy, którzy mogą ją wykonać. Mamy ponad milion bezrobotnych robotników budowlanych gotowych do pracy od zaraz - podkreślił.
Burzliwe owacje
Program robót publicznych, zapowiadany przez Biały dom od początku prezydentury Obamy, wzorowałby się na analogicznym programie z lat 30. ubiegłego wieku, w okresie Wielkiego Kryzysu. Prowadzono je wtedy z inicjatywy prezydenta Franklina Delano Roosevelta. Przemówienie Obamy było wielokrotnie przerywane burzliwymi owacjami. Jednak - zdaniem obserwatorów - nie ma obecnie szans na podobny program, gdyż Republikanie w Kongresie zapowiedzieli już, że nie zgodzą się na nowe wydatki rządowe, chociaż wielu ekonomistów uważa, iż są one konieczne do pobudzenia wzrostu gospodarczego.
Wojownicze przemówienia
Wystąpienie Obamy poprzedziły wojownicze przemówienia przywódców związków zawodowych. Wzywali oni prezydenta do nieustępliwości wobec prawicowej Tea Party, która jest obecnie motorem polityki Republikanów w Kongresie. - Jesteśmy gotowi walczyć. To jest twoja armia - powiedział, zwracając się do Obamy, szef związkowej centrali AFL-CIO Richard Hoffa, pokazując na tłumy związkowców. - Jesteśmy gotowi maszerować. Wypędźmy tych s...synów! - dodał, co odnosiło się do Tea Party.
pap, ps