"Niektórzy chcieliby iść dalej"
- Celem szczytu jest nadanie nowego impetu Partnerstwu Wschodniemu. Jak wiecie, niektórzy z nas chcieliby iść dalej niż inni, w uznaniu europejskich aspiracji naszych wschodnich sąsiadów. Chcę wezwać waszych szefów państw i rządów, którzy wezmą udział w szczycie w Warszawie, by okazali jak największą elastyczność, pozwalającą nam napisać ambitny projekt deklaracji ze szczytu - zaapelował Sikorski. - To będzie prawdziwa okazja, by wysłać do wschodniej szóstki sygnał, że zależy nam na ich europejskim przeznaczeniu i dostrzegamy reformy, jakie wdrażają - argumentował.
Polska chce szybszych zmian
Polska zabiega, by w Warszawie zaoferować krajom PW (Ukraina, Gruzja, Mołdawia, Azerbejdżan, Armenia i Białoruś) perspektywę zniesienia wiz do UE po spełnieniu warunków dotyczących kontroli granic i dokumentów; pełną integrację gospodarczą; a także perspektywę członkostwa w UE. Sikorski tłumaczył, że w ten sposób UE powinna wynagrodzić wschodnich sąsiadów za wdrażane reformy i zachęcić ich do dalszych zmian.
Polska sprzeciwia się "długoterminowej" perspektywie zniesienia wiz. Kluczowy jest bowiem nie czas, ale to, że wschodni sąsiedzi muszą spełnić kryteria - tłumaczył szef dyplomacji. Polska prezydencja ma także ambicje, by warszawski szczyt zapowiedział pełny udział krajów PW w unijnym rynku wewnętrznym. - Powinno to prowadzić do stworzenia obszaru gospodarczego między UE a sąsiadami wschodnimi - powiedział Sikorski, nawiązując do zaawansowanej integracji ekonomicznej, jaka łączy UE np. z Norwegią czy Szwajcarią.
"Negocjacje trzeba kontynuować"
Szef polskiej dyplomacji powtórzył, że polskiej prezydencji zależy na zakończeniu rozmów stowarzyszeniowych z Ukrainą, "mimo pewnych znanych nam problemów politycznych i prawnych w Kijowe". Powtórzył stanowisko uzgodnione tydzień temu w Sopocie przez ministrów spraw zagranicznych krajów UE: że negocjacje trzeba kontynuować, jednocześnie ostrzegając prezydenta Wiktora Janukowycza, że umowa może nie wejść w życie, bo po stronie UE nie ratyfikują jej przywiązane do demokracji i praw człowieka parlamenty narodowe i Parlament Europejski.
- Wysłaliśmy w Sopocie sygnał, że negocjacje to jedno, a ratyfikacja to drugie. Wiemy, że PE i parlamenty narodowe obserwują wydarzenia w Kijowie - nie tylko proces Julii Tymoszenko, ale także procesy innych byłych przedstawicieli władz bardzo blisko - podkreślił Sikorski.
"Wezwać Francję i Niemcy, by nie utrudniały"
Takie stanowisko poparł przewodniczący spotkaniu szef klubu PO-PSL w PE Jacek Saryusz-Wolski, który zarzucił Francji i Niemcom, że warunkując postęp rozmów od stanu demokracji i procesu Tymoszenko są zbyt wymagające wobec Ukrainy. - Trzeba wezwać Francję i Niemcy, aby przyłączyły się do naszej polityki, a nie utrudniały negocjacje, chowając się za prawami człowieka - apelował. - Bądźmy tak wymagający jak trzeba, ale nie stawiajmy warunku: jeśli nie uwolnicie Tymoszenko, powstrzymajmy negocjacje. Powinniśmy to warunkować ratyfikacją - podkreślił Saryusz-Wolski.
Chodorkowski czy interesy?
Saryusz-Wolski, a także Sikorski weszli w dyskusję z niemieckim eurodeputowanym Elmarem Brokiem na temat Ukrainy. Powiedział on, że "przedkładanie interesów ponad wartości jest sprzeczne z jego chadeckimi przekonaniami". Zaproponował, by negocjacje z Ukrainą rozdzielić, i dokonać postępu tylko w sprawie umowy o wolnym handlu, a nie o pogłębionym stowarzyszeniu.
- To klasyczny dylemat polityki zagranicznej między wartościami a interesami. Ale nie możemy mówić o wartościach, a w działaniu kierować się tylko interesami - powiedział Brok. Sikorski zapytał go wtedy: "Czy opowiedziałby się pan za zamrożeniem partnerstwa na rzecz modernizacji z Rosją, dopóki w więzieniu siedzi Michaił Chodorkowski?". To odsiadujący karę więzienia krytyk Kremla i były biznesmen rosyjski.
Sikorski zapowiedział, że warszawskiemu szczytowi będzie towarzyszyć 30 września pierwsze forum biznesowe Partnerstwa Wschodniego, które zostanie zorganizowane w Sopocie. Z kolei w Warszawie równolegle odbędzie się konferencja o roli społeczeństwa obywatelskiego, na które zostanie zaproszona białoruska opozycja.
zew, PAP