Dzień przed dziesiątą rocznicą ataków terrorystycznych na Nowy Jork i Waszyngton, słup dymu nad jednym z wieżowców na Manhattanie przestraszył mieszkańców Nowego Jorku. Dym zaczął się wydobywać z budynku przy Madison Avenue.
Pożar nie był groźny i nie był dziełem zamachowców, wybuchł na skutek przegrzania się urządzenia elektrycznego. Ogień został szybko ugaszony. Nikt nie ucierpiał.
Wielu mieszkańców Nowego Jorku przestraszyło się jednak kłębów gęstego dymu. Ci, którzy pamiętali 11 września 2001 roku, byli przekonani, że terroryści uderzyli ponownie. Dziesięć lat temu, po atakach na wieże WTC, nad miastem powstały podobne, choć nieporównywalnie większe słupy dymu.
zew, PAP