"Wychodzę wzmocniony"
Po ogłoszeniu wyroku wyraźnie zadowolony de Villepin powiedział dziennikarzom, że "wychodzi z tej próby wzmocniony i jeszcze bardziej zdeterminowany, aby służyć Francuzom". Były premier zapowiedział niedawno, że chce startować w wiosennych wyborach prezydenckich; dotychczasowe sondaże nie dają mu szans na dobry wynik.
Jednocześnie sąd apelacyjny potwierdził wyroki skazujące za współudział w sporządzeniu owej fałszywej listy dla dwóch innych oskarżonych w aferze Clearstream: byłego wiceprezesa firmy EADS Jean-Louisa Gergorina oraz byłego pracownika tej firmy, matematyka Imada Lahouda. Pierwszemu z nich wymierzono w środę karę trzech lat więzienia, w tym sześciu miesięcy bezwzględnego więzienia; Lahoud został ponownie skazany na trzy lata więzienia, w tym półtora roku w zawieszeniu.
Oskarżenia o łapownictwo
Aferę Clearstream ujawniono w 2004 roku. Dotyczyła oskarżenia polityków francuskich o to, że rzekomo brali łapówki za sprzedaż wojskowych fregat dla Tajwanu w latach 90., a nielegalne dochody z tych transakcji lokowali na tajnych kontach w luksemburskim banku Clearstream. Na liście osób mających rzekomo tam konta znalazły się nazwiska wielu osobistości polityki i biznesu, w tym nazwisko obecnego prezydenta Sarkozy'ego. Dochodzenie wykazało jednak, że lista kont była sfałszowana.
Zmierzą się w wyborach?
Sprawa Clearstream jest postrzegana we Francji jako pojedynek zaciętych rywali z prawej strony sceny politycznej - de Villepina i Sarkozy'ego. Wiele wskazuje na to, że prawdopodobnie zmierzą się oni w wyborach prezydenckich w przyszłym roku. Obecny prezydent podejrzewał byłego premiera o to, że ten prowadził nieczystą grę, aby skompromitować go politycznie przed wyborami prezydenckimi w 2007 roku. Z kolei były szef rządu odpierał te zarzuty i utrzymywał, że w procesie Clearstream działania francuskiej prokuratury były "inspirowane" przez głowę państwa.
zew, PAP