Na zastąpienie posterunków granicznych złożonych z żołnierzy KFOR i funkcjonariuszy misji policyjno-prawnej Eulex "siłami mieszanymi" kosowsko-unijnymi Serbowie z Mitrovicy odpowiedzieli nowymi demonstracjami na granicy "strefy zmilitaryzowanej", to jest szerokiego pasa terenu przyległego do obu posterunków granicznych. Siły KFOR umieściły na granicy strefy tabliczki z napisem: "KFOR. Uwaga! Stój albo strzelam!" W czwartek ambasadorzy USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Włoch w Prisztinie wyrazili poparcie dla działań rządu kosowskiego.
Po raz pierwszy do zamieszek na tle etnicznym i blokady mostu oraz przejść granicznych doszło w lipcu, gdy władze Kosowa nałożyły embargo na import z Serbii. Serbia, która nie uznaje niepodległości Kosowa i nadal uważa je za swoją prowincję, odpowiedziała tym samym w stosunku do towarów z kosowskimi znakami celnymi.
Konflikt zaczął się od tego, że na polecenie premiera Thaciego usunięto z przejść granicznych miejscowych Serbów, którzy pełnili służbę w kosowskich jednostkach na obu przejściach. 2 września Belgrad i Prisztina doszły do porozumienia w sprawie znaków celnych, które powinno było zacząć działać od piątku.
Od zakończenia wojny w Kosowie w 1999 roku tamtejsi Serbowie odmawiają uznawania władzy kosowskich Albańczyków nad Kosowem, które historycznie stanowiło kolebkę serbskiej kultury i serbskiego prawosławia. Na północy Kosowa, w Mitrovicy i wokół tego miasta, zamieszkuje ok. 80 000 Serbów, cieszących się poparciem rządu w Belgradzie. Większość instytucji na północy Kosowa funkcjonuje do dziś zgodnie z prawem serbskim i finansowanych jest przez Belgrad. Dotychczas Kosowo jako niepodległe państwo zostało uznane przez 81 spośród 193 państw członkowskich ONZ.
zew, PAP