Siły międzynarodowe w Afganistanie ISAF poinformowały, że zabiły dowódcę talibów, organizatora zasadzki, w której w sierpniu w prowincji Wardak na południowy zachód od Kabulu zestrzelono amerykański śmigłowiec. W katastrofie zginęło wówczas 38 osób, w tym 30 żołnierzy USA. Był to najbardziej krwawy incydent dla wojsk koalicji od początku trwającego 10 lat konfliktu.
Dowódca rebeliantów, Kari Tahir, został zabity w bombardowaniu przeprowadzonym 20 września w środkowej części Afganistanu - podało NATO w komunikacie. Tymczasem już wcześniej - zaraz po katastrofie śmigłowca - amerykańska armia informowała, że zabiła rebeliantów, którzy strącili maszynę.
Tahir zwabił amerykańskich żołnierzy w zasadzkę, rozpowszechniając informację, że w miejscu, do którego lecieli, odbywa się spotkanie talibów - poinformował agencję AFP pragnący zachować anonimowość przedstawiciel afgańskich władz.
PAP, arb