"Jak mogę mieć miłosiernego Boga"?
W przemówieniu do reprezentantów Kościołów ewangelickich Benedykt XVI wyraził zadowolenie, że spotkanie to odbyło się w tak historycznym miejscu. - Tu Luter studiował teologię. Tu został wyświęcony na księdza w 1507 roku - przypomniał. - To, co nie dawało mu spokoju, to kwestia Boga, która była jego głęboką pasją i motorem jego życia oraz całej jego drogi - mówił papież.
- "Jak mogę mieć miłosiernego Boga?" To, że to pytanie było siłą napędową całej jego drogi, wciąż od nowa mnie uderza - wyznał Benedykt XVI i zapytał: „Bo kto dzisiaj tym się przejmuje, także wśród chrześcijan?". Jak zauważył prawie wszyscy wierzący zakładają w praktyce, że Bóg powinien być "wielkoduszny" i że "zlekceważy małe uchybienia”.
Korupcja wielkich i maluczkich
Papież zapytał następnie: „Czyż świat nie został zniszczony z powodu korupcji wielkich, ale także maluczkich, którzy myślą wyłącznie o swoich korzyściach? Czyż nie został zniszczony z powodu potęgi narkotyków, która żyje z jednej strony z żądzy użycia i pieniędzy, a z drugiej – z pragnienia przyjemności osób, które się jej oddają? Czyż nie jest zagrożony przez rosnącą skłonność do przemocy, która nierzadko występuje w masce religijności?".
- Czy głód i ubóstwo zniszczyłyby do tego stopnia całe części świata, gdyby miłość do Boga i pochodząca od niego miłość do bliźniego, jego stworzenia, ludzi była w nas bardziej żywa? - pytał papież. Odpowiadając położył nacisk na to, że zło nie byłoby tak potężne, gdyby człowiek umieścił Boga w centrum życia.
"Nie traćmy tego, co nas łączy"
- "Jaka jest postawa Boga wobec mnie, jak ja staję przed Bogiem?" - to palące pytanie Marcina Lutra musi na nowo stać się, oczywiście w nowej formie, także naszym pytaniem. W mojej opinii powinno to być pierwszym wezwaniem, jakie powinniśmy usłyszeć w naszym spotkaniu z Marcinem Lutrem - podkreślił Benedykt XVI. Wyraził przekonanie, że niezbędne jest to, by "pod presją sekularyzacji" katolicy i ewangelicy nie utracili tego, co ich łączy.
- Błędem okresu Reformacji było to, że przez jego większość dostrzegano tylko to, co nas dzieli i nie zrozumiano w wystarczający sposób tego, co nas łączy w wielkich wskazaniach Pisma Świętego i wyznaniu wiary dawnego chrześcijaństwa. A wielkim postępem ekumenicznym ostatnich dziesięcioleci jest to, że zdaliśmy sobie sprawę z tego wspólnego gruntu i że we wspólnej modlitwie i śpiewie, we wspólnym zaangażowaniu dla etosu chrześcijańskiego wobec świata, we wspólnym głoszeniu świadectwa Boga Jezusa Chrystusa w tym świecie uznajemy tę jedność za nasz wieczny fundament - mówił Benedykt XVI.
Ostrzegł, że groźba utraty tego, co łączy jest realna. Jako jeden z takich czynników wskazał „nową formę chrześcijaństwa", które według niego jest "niepokojąca w swych formach". Słowa te media uznały za odniesienie do sekt.
Wyzwanie sekularyzacji
Za drugie wyzwanie dla całego chrześcijaństwa papież uznał sekularyzację. Zwracając uwagę na coraz większą nieobecność Boga w społeczeństwie pytał: „Czy należy ulec presji sekularyzacji, stać się nowoczesnymi poprzez rozcieńczenie wiary?". Zdaniem papieża nie jest to strategia, która uratuje chrześcijaństwo. - Tak, jak męczennicy epoki nazizmu zbliżyli nas do siebie i rozbudzili pierwsze wielkie otwarcie ekumeniczne, tak również dzisiaj wiara, przeżywana z głębi siebie, w zsekularyzowanym świecie jest największą siłą ekumeniczną, która nas łączy - stwierdził Benedykt XVI.
Po przemówieniu do reprezentantów Kościołów ewangelickich papież uczestniczył w nabożeństwie w kościele klasztoru augustianów w Erfurcie, podczas którego odczytano fragmenty tłumaczenia Biblii, dokonanego przez Lutra.
Kryteria człowieczeństwa stały się niepewne
W homilii Benedykt XVI powiedział: „Podczas spotkania ekumenicznego nie powinniśmy tylko narzekać na podziały i rozdział, lecz także dziękować Bogu za wszystkie elementy jedności, które zachował dla nas". - Im bardziej świat oddala się od Boga, tym bardziej staje się jasne, że człowiek, w swojej pysze władzy, w pustce serca i żądzy satysfakcji oraz szczęścia, coraz bardziej traci życie - mówił papież. - Drodzy przyjaciele, umacniajmy się w tej wierze! Pomagajmy sobie ją przeżywać! - apelował.
- Żyjemy w czasach, w których kryteria człowieczeństwa stały się niepewne. Etyka bywa zastępowana przez kalkulację konsekwencji. W obliczu tego my jako chrześcijanie musimy bronić nienaruszalnej godności człowieka, od poczęcia do śmierci, w kwestiach diagnostyki preimplantacyjnej aż do eutanazji - przypomniał papież. Słowa o diagnostyce preimplantacyjnej odnoszą się do testów genetycznych na embrionach poza łonem matki, które zostały dopuszczone w Niemczech w ograniczonym zakresie - Bez znajomości Boga człowiek staje się podatny na manipulacje - przestrzegł Benedykt XVI. Przypomniał, że wiara chrześcijan nie opiera się na rozważaniu "korzyści i strat". Odnotował też postęp w dialogu ekumenicznym z ewangelikami wymieniając w tym kontekście zasługi Jana Pawła II.
zew, PAP