23 września rzecznik NRL Hafiz Ghoga zapewniał, że rząd tymczasowy zostanie utworzony w najbliższych dniach oraz że uzgodniono już liczbę ministerstw i obsadę najważniejszych resortów. W ostatnich dniach na jaw wychodzą jednak wewnętrzne spory i konflikty utajone za czasów dyktatorskich rządów płk. Muammara Kadafiego. - Jak zagwarantować reprezentację, jakiej za wszelką cenę domagają się plemiona, regiony i miasta w przejściowym rządzie, który ma liczyć 18 członków? - zastanawia się cytowany przez AFP członek NRL w Bengazi. Inny przedstawiciel obecnych władz mówi wprost o "walce o władzę". - Ludzie, którzy kierują NRL i biurem wykonawczym, są czystym produktem systemu Kadafiego i w tej chwili próbują odtworzyć ten sam system - tłumaczy cytowany przez AFP polityk, który prosił o zachowanie anonimowości. - Kto ma władzę, ma bogactwa", czyli zasoby ropy, co rodzi szczególny apetyt na niektóre kluczowe stanowiska - dodaje rozmówca AFP.
Spory plemienne nakładają się na różnice ideologiczne między "liberałami" a rosnącymi w siłę islamistami, którzy dotąd prezentowali umiarkowane poglądy i gotowość do dzielenia się władzą w ramach demokratycznego państwa. Jednak ostatnio jeden z islamskich przywódców, szejk Ali Salabi, ostro zaatakował przedstawiciela liberałów Mahmuda Dżebrila, oskarżając go o budowanie państwa totalitarnego.
Według telewizji Al-Arabija, NRL zdecydowała, że przedłuży mandat władz powstańczych w ich obecnych składzie do czasu, gdy pokonane zostaną resztki sił obalonego dyktatora, a cały kraj znajdzie się pod kontrolą powstańców. Narodowa Rada Libijska została uznana przez ONZ za oficjalnego reprezentanta narodu libijskiego. Na początku września ogłosiła, że zamierza kierować krajem do czasu wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego. Mają się one odbyć się w ciągu ośmiu miesięcy. Zdaniem ONZ, termin ten należy liczyć od całkowitego wyzwolenia kraju, podczas gdy obecnie powstańcy kontrolują ok. 90 proc. jego terytorium. W późniejszym terminie w Libii mają odbyć się wybory powszechne.
PAP, arb