Jak informuje Associated Press, Feradus zeznał, że chciał zadać Amerykanom, których określił jako "wrogów Allaha", psychologiczny cios atakując Pentagon będący - jak się wyraził - "głową i sercem węża".
Udający terrorystów agenci FBI spotykali się z nim kilkakrotnie. Dostarczyli mu zamówione granaty, broń automatyczną i substancję, która udawała materiał wybuchowy. W rozmowie z nimi Ferdaus wyjaśnił, że planuje zaatakowanie gmachu Pentagonu niewielkimi, bezzałogowymi samolotami wypełnionymi materiałem wybuchowym i sterowanymi przy pomocy urządzeń GPS. Później postanowił zaatakować także waszyngtoński Kapitol.
Według władz federalnych, Ferdaus kilkakrotnie udawał się do Waszyngtonu, gdzie fotografował Pentagon i Kapitol oraz wybierał miejsca nad rzeką Potomak, skąd miały wystartować pilotowane przez niego zdalnie samoloty z materiałami wybuchowymi.
Ferdaus wręczył agentom, których uważał za członków Al-Kaidy, zmodyfikowane telefony komórkowe, które mogły służyć za zdalne detonatory materiałów wybuchowych. Wyjaśnił, że przy ich pomocy zabito już trzech żołnierzy USA w Iraku a pięciu zraniono.
zew, PAP