"Próbą zastraszania dyplomaty - świadka brutalności władz syryjskich" nazwał napaść na ambasadora Roberta Forda rzecznik Białego Domu Jay Carney. Zwolennicy prezydenta Syrii Baszara el-Asada obrzucili jajkami i pomidorami ambasadora Forda i towarzyszących mu amerykańskich dyplomatów, którzy w Damaszku przybyli na spotkanie z członkiem syryjskiej opozycji. Nikt nie został ranny. Wcześniejsze doniesienia mówiły, że dyplomatów obrzucono też kamieniami.
- Zastraszanie przez prorządowy tłum to nie jest cywilizowane zachowanie. To niewybaczalna napaść, która odzwierciedla nietolerancję ze strony reżimu i jego stronników - ocenił incydent do którego doszło w Damaszku rzecznik Departamentu Stanu Mark Toner. Rzecznik dodał, że ambasador Robert Ford i jego współpracownicy wrócili bezpiecznie do ambasady. Odrzucił oskarżenia władz syryjskich, które utrzymują, że USA próbują podsycać przemoc w stosunku do syryjskich sił bezpieczeństwa.
Według relacji świadków dyplomaci odwiedzili w Damaszku Hasana Abdelazima, centrowego polityka, który za warunek jakichkolwiek rozmów z reżimem prezydenta Asada uważa zakończenie pacyfikowania przez władze trwających od pół roku antyrządowych protestów. W protestach tych zginęło ponad 2,7 tysiąca ludzi, a około 15 tysięcy, jak podaje syryjska organizacja praw człowieka, zostało zatrzymanych.
PAP, arb