Według mediów, mer miejscowości Agen zdecydował, że mężczyzna, pracownik administracyjny tamtejszego konserwatorium, zostanie zawieszony w swojej funkcji na trzy miesiące, po czym wróci do pracy.
Zaraz po incydencie napastnik został odsunięty od pracy w oczekiwaniu na sankcje administracyjne. Decyzja mera oznacza, że jego przymusowy "urlop" - bez prawa do wynagrodzenia - potrwa do początku przyszłego roku.
Po aresztowaniu mężczyzna wyraził "szczery żal" z powodu swojego czynu. Tłumaczył, że nie chciał uderzyć szefa państwa, ale zamierzał w ten sposób "skarcić" Sarkozy'ego za jego politykę, zwłaszcza za interwencję koalicji państw zachodnich w Libii.
Prezydent zdecydował się wtedy nie wnosić oskarżenia; mimo to prokuratura domagała się bezwzględnej kary trzech miesięcy więzienia i dodatkowo sześciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Ostatecznie sąd złagodził tę karę do sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu.
zew, PAP