Zdaniem van den Heuvel i Cohena, ograniczanie demokracji w postkomunistycznej Rosji zaczęło się już za rządów prezydenta Borysa Jelcyna, a różnica między Miedwiediewem a Putinem polega jedynie na tym, że ten ostatni jest politykiem znacznie skuteczniejszym i dlatego cieszy się poparciem rosyjskiego politycznego establishmentu. "Powrót Putina na Kreml spowodowały częściowo preferencje rosyjskiej klasy rządzącej - najwyższych funkcjonariuszy rządu i elity finansowej znanej jako oligarchia. W ich oczach Miedwiediew nigdy nie potrafił zmienić swego wizerunku jako bezsilnej postaci politycznej" - oceniają publicyści "Washington Post".
Według autorów artykułu większość Rosjan "nadal nie kojarzy Putina" z obecnymi bolączkami ekonomicznymi Rosji, natomiast pamięta, że to za jego rządów zaczęło się regularne wypłacanie emerytur i podniosły się płace i dochody obywateli. Van den Heuvel i Cohen argumentują, że "rosyjska elita, z Putinem włącznie, rozumie, że gospodarka kraju wymaga dywersyfikacji, aby zmniejszyć jej zależność od eksportu ropy naftowej i gazu ziemnego". Autorzy zwracają też uwagę, że Putin ostrzegł niedawno, iż reformy takie pociągają za sobą konieczność "gorzkiego lekarstwa" w postaci m.in. wyższego opodatkowania biznesu, "który znacznie skorzystał na 13-procentowym podatku liniowym, kiedy jednocześnie wielu Rosjan wpadło w nędzę".
PAP, arb