Norweska agencja NTB zaliczyła byłego kanclerza Niemiec Helmuta Kohla do ścisłego grona faworytów tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla, oceniając jego szanse na równi z Unią Europejską. Po wywiadzie, jakiego udzielił NTB przewodniczący Komitetu Noblowskiego Thorbjoern Jagland ucichły głosy typujące jako absolutnych faworytów działaczy internetowych z państw Afryki Północnej, którzy wzniecili arabską rewolucję.
Jagland w rozmowie z norweską agencją pośrednio dał do zrozumienia, że określanie aktywistów egipskich i tunezyjskich jako pewnych zwycięzców jest błędne. Podkreślił, że w tym roku laureat jest "oczywisty" i wyraził zdziwienie, że "komentatorzy i eksperci" nie podchwycili nazwiska, czy nazwy. NTB ocenia, że poza Kohlem równie duże szanse ma Unia Europejska, ponieważ w przeszłości wielokrotnie słyszano jak Jagland otwarcie opowiadał się za nagrodą dla UE.
Zdaniem obserwatorów laureat Nagrody będzie w tym roku mniej kontrowersyjny niż np. prezydent USA Barack Obama, uhonorowany nią w 2009 r. zaledwie kilka miesięcy po objęciu urzędu. Wśród kandydatów do tej nagrody wymienia się satelitarny kanał informacyjny Al-Dżazira, współzałożycielkę rosyjskiej organizacji Memoriał Swietłanę Gannuszkinę, liberyjską pacyfistkę Leymah Gbowee i kubańskiego dysydenta Osvaldo Paye Sardinasa.
PAP, arb