W następstwie tłumienia trwających od ponad sześciu miesięcy protestów antyrządowych w Syrii zginęło, według danych ONZ, około 2900 ludzi. Demonstracje przeciwników są zazwyczaj pokojowe, lecz coraz częściej pojawiają się doniesienia o sunnickich dezerterach z armii, którzy zwracają broń przeciwko siłom bezpieczeństwa, w których dominują alawici. Alawici w Syrii zajmują większość stanowisk we władzach, alawitą jest też prezydent Asad.
Mające siedzibę w Londynie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że domniemani dezerterzy zabili ośmiu żołnierzy w zsynchronizowanych atakach na trzy posterunki wojskowe w północnej prowincji Idlib.
W mieście Hims siedmiu cywilów zostało zastrzelonych, kolejnych ośmiu ludzi zginęło w starciach między żołnierzami a domniemanymi dezerterami. Położone 160 km na północ od Damaszku miasto Hims jest w ostatnich tygodniach miejscem najgwałtowniejszych aktów przemocy. Jest też głównym miejscem protestów antyreżimowych.
zew, PAP