Szczyt w Sewilli

Dodano:   /  Zmieniono: 
Głównym problemem, który ma być omawiany na piątkowo-sobotnim szczycie w Sewilli , jest nielegalna imigracja.
Z dwugodzinnym opóźnieniem, o godz. 11.30 rozpoczął się w Sewilli szczyt Unii Europejskiej tradycyjną wspólną fotografią uczestników.

Szczyt ma uspokoić obywateli Unii, że ich przywódcy są zdeterminowani, żeby walczyć z nielegalną imigracją. Napływ cudzoziemców i trudności z ich asymilacją są uważane za  jedną z zasadniczych przyczyn wzrostu popularności i dobrych wyników wyborczych skrajnej, rasistowskiej prawicy w wielu krajach Unii. Problemy z imigrantami podsycają również niechęć wielu obywateli Unii do jej poszerzenia, a dalsze doprecyzowanie dat poszerzenia będzie również jednym z tematów szczytu.

Jednak uczestnicy szczytu byli w piątek rano dalecy od zgody co  do konkretnych sposobów powstrzymania lub redukcji półmilionowego strumienia nielegalnych imigrantów, który wlewa się co roku do  Unii między innymi poprzez Andaluzję. Sewilla jest stolicą tej wysuniętej najbardziej na południe hiszpańskiej prowincji, którą dzieli od Afryki tylko Cieśnina Gibraltarska. I choć należy ona do najbiedniejszych prowincji Unii, przyjmuje znaczną liczbę cudzoziemskich legalnych robotników sezonowych, zarówno z sąsiedniego Maroka i Ameryki Łacińskiej jak i ostatnio - przy zbiorze truskawek - z Polski.

Gospodarz szczytu premier Hiszpanii Jose Maria Aznar chce kompromisu w sprawie kontrowersyjnej propozycji premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira, żeby uzależnić unijną pomoc dla krajów trzecich od ich skutecznej współpracy w zwalczaniu nielegalnej migracji.

Zgoda na tę propozycję dawałaby Unii prawo wstrzymania pomocy, gdyby jakiś kraj odmówił na przykład podpisania z nią umowy o  readmisji (przyjmowaniu z powrotem ludzi, którzy nielegalnie przybyli do Unii z tego kraju lub poprzez ten kraj) lub nie chciał jej realizować.

Propozycji, popartej przez Hiszpanię, Niemcy i Włochy, sprzeciwiają się Francja i Szwecja. Przekonują one, że takie karanie ubogich krajów może tylko pogorszyć ich sytuację i  doprowadzić do nasilonego napływu ich mieszkańców do Unii.

Prócz tego będzie mowa o całej serii projektów i decyzji zmierzających do ujednolicenia zaostrzanych na razie indywidualnie zasad polityki imigracyjnej i azylowej oraz kontroli granic. Ale  jeszcze daleko im do zgody w tak kontrowersyjnych sprawach, jak powołanie do życia wspólnej straży granicznej.

Przywódcy planują też wysłanie "mocnego sygnału" do krajów kandydujących, że zamierzają poszerzyć Unię w 2004 roku, nawet jeśli kłócą się o dopłaty dla rolników z przyszłych nowych państw.
Okazją do potwierdzenia woli, żeby przyjąć za półtora roku 10 spośród 13 kandydatów, w tym Polskę, będzie dla uczestników szczytu sobotni obiad. Aznar zaprosił na niego reprezentantów 13 krajów kandydujących, w tym premiera Leszka Millera.

Poszerzenie sprowokowało też przywódców do dyskusji, jak usprawnić działania unijnej Rady (ministrów) oraz Rady Europejskiej, czyli zgromadzenia przywódców zbierającego się na  unijnych szczytach.

Przyjęciu nowych członków w przewidzianym terminie ma też służyć spodziewana na szczycie deklaracja w sprawie neutralności Irlandii, która ma przekonać obywateli tego kraju, żeby poparli jesienią w drugim referendum ratyfikację Traktatu z Nicei.

Jego wejście w życie jest uważane za niezbędne do terminowego poszerzenia Unii w 2004 roku, gdyż określa on warunki udziału starych i nowych członków w unijnych instytucjach.

Tradycyjnie na szczycie będzie też mowa o sytuacji gospodarczej Piętnastki i wysiłkach, by zwiększyć jej konkurencyjność w skali międzynarodowej. Jednym ze sposobów jest reformowanie ustawodawstwa pracy i  socjalnego.

em, pap