Wpadł przez monitoring
Na trop podpalacza policja wpadła 23 sierpnia, analizując nagrania z kamer monitoringu w metrze i autobusach w pobliżu miejsc, gdzie dochodziło do podpaleń. Zarejestrowany przez kamery mężczyzna został zidentyfikowany i był pod obserwacją policyjną. Analiza danych z jego telefonu komórkowego wykazała, że często przebywał w pobliżu miejsc, gdzie dochodziło do podpaleń samochodów.
21 października bezrobotny lakiernik został wezwany na przesłuchanie, gdzie przyznał się do winy, choć policjanci nie mieli wielu mocnych dowodów przeciwko niemu. Mężczyźnie grozi kara więzienia od roku do 15 lat. W dwóch przypadkach podpalenia miały miejsce w pobliżu domów mieszkalnych, dlatego podejrzany odpowie również za narażenie życia ludzi na niebezpieczeństwo.
Plaga podpaleń
Zatrzymanie podejrzanego to sukces policji, która przez wiele minionych tygodni była bezradna wobec grasujących co noc w Berlinie podpalaczy samochodów. W tym roku w stolicy Niemiec ogień zniszczył całkowicie bądź częściowo ok. 550 pojazdów. Podpalenia nasiliły się latem. Po raz pierwszy auta płonęły w dotychczas spokojnych, zachodnich dzielnicach miasta.
Według policji niektóre podpalenia to forma politycznego protestu lewackich aktywistów przeciwko kapitalizmowi. Często są to jednak akty zwykłego wandalizmu. Policjanci zastrzegają, że zatrzymany lakiernik to zapewne jeden z wielu sprawców podpaleń aut w Berlinie.
zew, PAP