Według szefa misji Wadima Żdanowicza, głównymi problemami były: zakaz prowadzenia kampanii wyborczej w językach mniejszości narodowych, przewaga przedstawicieli rządzącej partii w komisjach wyborczych na wszystkich szczeblach oraz całkowicie płatna kampania w mediach, stawiająca kandydatów w nierównej sytuacji. Zapytany, czy misja wykryła kupowanie głosów, Żdanowicz powiedział, że "jest to zjawisko bardzo trudne do udowodnienia". Dodał jednak, że szeroko rozpowszechnione podejrzenia o kupowanie głosów podważają zaufanie do instytucji demokratycznych wyborów.
Obserwatorzy OBWE zwrócili również uwagę na konieczność aktualizowania list wyborców. Lista upoważnionych do głosowania w wyborach prezydenckich obejmuje 95 proc. z ogólnej liczby Bułgarów objętych spisem w lutym br.
Analogiczne stanowisko zajęli obserwatorzy Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, według których zjawisko kupowania głosów wymaga udowodnienia w sposób konkretny. Jeśli to zjawisko wystąpiło, dotyczyło wyborów samorządowych i w mniejszym stopniu prezydenckich - ocenił szef misji Brian Binley.
pap, ps