W sofijskiej komisji wybuchł skandal po opublikowaniu w mediach zdjęć dwóch posłów rządzącej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii), którzy znajdowali się w pomieszczeniach komisji, gdzie politycy - zgodnie z ordynacją wyborczą - nie mają prawa przebywać. Jeden z posłów niósł worek z dokumentami.
"Ordynacja to nie święta krowa"
CKW zwróciła się do sztabu wyborczego GERB o wytłumaczenie obecności posłów, lecz takiego wytłumaczenia nie otrzymała. Jeden z posłów tłumaczył, że "pomagał ciężarnej kobiecie nieść worek", a drugi powiedział, że ordynacja (która zakazuje obecności w lokalu komisji) "to nie święta krowa".
Wszystkie partie parlamentarne prócz rządzącej wyraziły oburzenie organizacją wyborów, podkreślając, że takiego bałaganu w ostatnich 20 latach nie było. Według nich naruszenia dotyczyły przeważnie głosowania na organy samorządowe.
"Żądamy ponownego liczenia"
Nacjonalistyczna partia Atak domaga się ponownego przeliczenia wszystkich głosów. Turecki Ruch na rzecz Praw i Swobód żąda powołania parlamentarnej komisji do wyjaśnienia roli MSW w obecnych wyborach. Według tej partii chodzi o pozbawienie znacznej liczby obywateli prawa do udziału w wyborach samorządowych, gdyż listy opracowywano na podstawie danych MSW o stałym zameldowaniu w kraju.
Lewica domaga się anulowania wyborów w Sofii, gdyż według niej zwycięstwo obecnej mer Jordanki Fandykowej ogłoszone nie bacząc na liczne naruszenia i przed obliczeniem wszystkich głosów.
Druga tura w terminie
Szefowa parlamentarnej komisji prawnej i jedna z autorek ordynacji wyborczej Iskra Fidowowa przyznała, że "techniczne niedociągnięcia miały miejsce", lecz wybory przebiegły demokratycznie i nie ma podstaw do twierdzeń, że były manipulowane. Opóźnienie podania wyników pierwszej tury wyborów nie wpłynie na przeprowadzenie drugiej tury w wyznaczonym terminie 30 października, gdyż siedmiodniowy termin między dwiema turami jest wpisany w konstytucji.
Według danych CKW na podstawie 96,84 procent głosów kandydat GERB na prezydenta Rosen Plewnelijew otrzymał 40,12 proc. głosów, a kandydat lewicy Iwajło Kałfin - 28,84 proc.
zew, PAP