Organizacje praw człowieka podały też, że w Hims i na jednym z przedmieść Damaszku przestał działać internet i telefony. Najwyraźniej władze chciały w ten sposób odciąć antyreżimową opozycję od świata zewnętrznego - zauważa agencja AP. Agencja wspomina też o rannych, których jest tak wielu, że "szpitale ledwo sobie radzą".
Aktywiści prodemokratyczni zaapelowali na Facebooku do społeczności międzynarodowej o utworzenie "strefy zakazu lotów" w celu przerwania represji stosowanych przez reżim w Damaszku, w następstwie których od połowy marca śmierć poniosło 3000 ludzi.
Po śmierci libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego, który miał bliskie związki z syryjskim prezydentem Asadem, nasiliły się protesty w Syrii - pisze Reuters. W dzień po śmierci Kadafiego wielotysięczne tłumy Syryjczyków wyległy na ulice miast, wykrzykując: "Kadafi jest skończony, teraz twoja kolej, Baszar!".
Rada Bezpieczeństwa ONZ ogłosiła w marcu tego roku obszar nad Libia strefą zakazu lotów dla cywilnych statków powietrznych. Był to środek mający zapobiec atakom sił powietrznych Kadafiego na libijskich powstańców. Od początku antyreżimowych protestów w marcu tego roku zginęło w Syrii ponad trzy tysiące ludzi - szacuje ONZ.
zew, PAP