Burze śnieżne, które nawiedziły 29 i 30 października północno wschodnie rejony USA, pozbawiły prądu ponad 3,2 mln gospodarstw domowych i firm. Władze zapowiadają, że sytuacja wróci do normy dopiero za kilka dni - mimo że opady śniegu ustały 30 października. Śnieżyce spowodowały co najmniej 6 ofiar śmiertelnych.
W wielu miejscach warstwa ciężkiego, mokrego śniegu sięga 60 cm. Opady wyrządziły znaczne szkody w drzewostanie bowiem liście wciąż znajdujące się jeszcze na drzewach "łapały" znacznie więcej śniegu niż drzewa ich pozbawione. W efekcie gałęzie, a nawet grube konary nie wytrzymywały obciążenia i masowo łamały się.
Władze wprowadziły stan wyjątkowy w New Jersey, Connecticut, Massachusetts i w części stanu Nowy Jork. Najgorsza sytuacja panuje w zachodnich rejonach stanu Massachusetts, gdzie spadło 68,6 cm śniegu. W związku z intensywnymi opadami śniegu odwołano tysiące połączeń lotniczych i kolejowych. Trudna sytuacja panuje na drogach.
W północnych rejonach Wschodniego Wybrzeża USA pierwszych poważnych opadów śniegu należy spodziewać się zwykle na przełomie listopada i grudnia.PAP, arb