Amerykańska policja poinformowała o aresztowaniu kobiety z Detroit, której dwoje dzieci, zostawionych w samochodzie w upalny dzień, zmarło, podczas gdy ich matka siedziała u fryzjera w Southfield w stanie Michigan.
Kobieta przyznała się, że w piątek zostawiła w samochodzie 10-miesięczną córeczkę i 3-letniego syna na ponad trzy godziny. Na zewnątrz było wtedy prawie trzydzieści stopni Celsjusza. W stojącym na słońcu samochodzie - prawie 50 stopni.
Kobieta sama zawiozła dzieci do szpitala, gdzie okazało się, że oboje nie żyją.
Początkowo matka usiłowała wmówić policjantom, że porwano ją na parkingu przed salonem fryzjerskim, zgwałcono i dopiero po kilku godzinach zawieziono z powrotem. Ostatecznie przyznała jednak, że zostawiła dzieci w samochodzie, żeby zrobić sobie trwałą ondulację.
IrP, pap
Kobieta sama zawiozła dzieci do szpitala, gdzie okazało się, że oboje nie żyją.
Początkowo matka usiłowała wmówić policjantom, że porwano ją na parkingu przed salonem fryzjerskim, zgwałcono i dopiero po kilku godzinach zawieziono z powrotem. Ostatecznie przyznała jednak, że zostawiła dzieci w samochodzie, żeby zrobić sobie trwałą ondulację.
IrP, pap