Nikaragua: wybrali prezydenta i... zaczęli się zabijać

Nikaragua: wybrali prezydenta i... zaczęli się zabijać

Dodano:   /  Zmieniono: 
Daniel Ortega (fot. kremlin.ru) 
Co najmniej 4 osoby poniosły śmierć a 10 zostało rannych w rezultacie starć między zwolennikami i przeciwnikami prezydenta Nikaragui Daniela Ortegi, który 6 listopada został wybrany na kolejną pięcioletnią kadencję. Wynik wyborów jest kontestowany przez prawicową opozycję.
Do zamieszek między zwolennikami Ortegi z Frontu Wyzwolenia Narodowego im. Sandino (FSLN) i prawicowej Niezależnej Partii Liberalnej (PLI) doszło w kilku miastach na północy Nikaragui. Zwolennicy oba zwalczających się ugrupowań obrzucali się kamieniami, a niektórzy użyli broni palnej. Doszło do interwencji policji.

Według oficjalnych danych, wybory wygrał Ortega uzyskując 62,65 proc. głosów. Jego główny rywal Fabio Gadea z PLI zdobył 30,9 proc. głosów - przegrany kandydat nie uznał jednak wyników wyborów twierdząc, że podczas głosowania dopuszczono się fałszerstw. Wyniku wyborów nie uznał też trzeci kandydat, były prezydent kraju w latach 1997-2002 Arnoldo Aleman, który uzyskał 6 proc. głosów.

W 2009 r. kontrolowany przez sandinistów Sąd Najwyższy zmienił zasady wyborcze, które wykluczały sprawowanie urzędu prezydenckiego przez dwie kolejne kadencje. Mimo wielu protestów Ortega, który był już prezydentem w  latach 1985-1990 i został nim ponownie w 2007 roku, mógł się więc obecnie ubiegać o kolejną kadencję. Opozycja obawia się, że Ortega, który przewodził walce z dyktaturą Somozy i jego partia sandinistów nie zrezygnują teraz dobrowolnie z władzy - FSLN wygrała bowiem także wybory do parlamentu.

PAP, arb