"Powstała niebezpieczna luka"
- Po skandalu przewodniczący PE Jerzy Buzek przedstawił dobry plan, aby przeciwdziałać konfliktom interesów posłów. Kluczowe propozycje powstrzymają posłów przed pobieraniem pieniędzy za wpływanie na swych kolegów oraz zwiększą przejrzystość. Jednakże dzisiejsze głosowanie spowodowało niebezpieczną lukę, która może umożliwić posłom korzystanie z gościnności firm. Istnieje ryzyko, że będą nadal przyjmować luksusowe pobyty w hotelach i wyjazdy zagraniczne - oświadczył w imieniu ALTER-EU, Paul de Clerck. - To budzi wątpliwości, na ile posłowie są naprawdę gotowi, by rozwiązać problem korporacyjnego lobbingu w parlamencie - dodał.
Chodzi o to, że koszty związane z podróżami, za które nie płaci poseł czy PE, nie zostały w kodeksie objęte definicją "prezentu". Źródła zbliżone do Buzka oświadczyły, że biuro PE "będzie się tą kwestią zajmować". ALTER-EU ocenił, że nowy kodeks to "krok w dobrym kierunku". Poprawki kilku posłów, którzy chcieli znacząco osłabić dokument przepadły w głosowaniu.
Na razie to tylko propozycje
Projekt kodeksu, który zostanie poddany pod głosowanie plenarne w grudniu, przewiduje m.in., że europosłowie będą musieli składać deklaracje o dodatkowych dochodach i odmawiać wynagrodzeń za wpływanie na legislację. Dokument zakazuje konfliktu interesów, ale nie drugiej pracy. Dokument przewiduje, że "jeśli poseł nie jest w stanie samodzielnie rozwiązać konfliktu interesów, powinien o tym zawiadomić pisemnie przewodniczącego PE". Posłowie podczas pełnienia swoich funkcji "nie mogą czerpać lub starać się uzyskać pośrednio lub bezpośrednio zyski finansowe" za głosowanie lub nawet za "wpływanie" na unijną legislację czy rezolucje.
W przypadku niewypełnienia deklaracji o dochodach europosłom grożą sankcje: zakaz udziału w delegacjach poselskich, zakaz mianowania sprawozdawcą lub przewodniczącym jakiegokolwiek gremium parlamentarnego. Eurodeputowani "powinni się także wstrzymać" od przyjmowania prezentów i upominków o wartości większej niż 150 euro.
Kto ich będzie kontrolował?
Deputowany Zielonych Claude Turmes, który był członkiem powołanej przez Buzka grupy roboczej w celu przygotowania wstępnego projektu, mówił, że jego największą słabością jest to, że z powodu sprzeciwu chadeckiej frakcji nie ma obowiązku, by sprawozdawcy legislacyjni publikowali pełną listę "osób i organizacji, z którymi się konsultowali lub od których otrzymywali porady w przygotowaniu raportów". Ponadto dokument nie ustanawia organu kontrolnego, który miałby weryfikować, czy kodeks jest przestrzegany. Podczas prac nad kodeksem upadł też pomysł Jerzego Buzka, by powołać niezależną komisję, która decydowałaby o sankcjach dla europosłów łamiących przepisy. Kodeks przewiduje w zamian powołanie komitetu doradczego.
Kary raczej symboliczne
W przypadku złamania zasad kodeksu, przewidziane są sankcje - od reprymendy do pozbawienia prawa do pisania raportów. Ponadto poseł może być tymczasowo (od 2 do 10 dni) pozbawiony diety lub prawa udziału w posiedzeniach komisji i delegacji (bez uszczerbku dla prawa głosu).
Buzek wyraził zadowolenie po głosowaniu. - Głosowanie wszystkich posłów za, przy jednym wstrzymującym się, pokazuje silne zobowiązanie wszystkich członków PE do zapewnienia pełnej przejrzystości w wykonywaniu naszych obowiązków. To wskazuje, że cały PE poprze kodeks w grudniu - powiedział kończący swą połowiczną kadencję Buzek.
zew, PAP