- Wczoraj zabrano mojego asystenta na komisariat policji. Pytano go, dlaczego zrobił te zdjęcia, powiedziano mu wyraźnie, że jest prowadzone przeciwko mnie śledztwo w sprawie pornografii - powiedział Ai Weiwei. - Chodzi tu o rzecz całkowicie nową, o której nie słyszałem wcześniej. Wystąpili z tymi oskarżeniami w trakcie mojego przetrzymywania, lecz uważam, że jest to czysty wymysł - dodał.
Ai Weiwei był przetrzymywany w tym roku przez niemal trzy miesiące w nieujawnionym miejscu; nie postawiono mu wówczas żadnych zarzutów. Przetrzymywanie w zamknięciu i późniejsze oskarżenie o unikanie płacenia podatków jest oceniane przez działaczy praw człowieka jako sposób ukarania artysty za krytykę, jakiej nie szczędził władzom chińskim.
Decyzją władz podatkowych Ai Weiwei miał zapłacić ponad 15 milionów juanów (1,7 mln euro) zaległych podatków wraz z grzywną. Dzięki międzynarodowemu wsparciu zgromadził od początku listopada równowartość 1,4 mln dolarów. Chińskie media zaczęły wtedy sugerować, że może zostać oskarżony o nielegalne gromadzenie funduszy.
Ai Weiwei naraził się władzom, nazywając chińskich przywódców "gangsterami". Prowadził też kampanię społeczną, która miała zmusić rząd do opublikowania pełnej liczby ofiar trzęsienia ziemi w Syczuanie w 2008 r. Jest m.in. współtwórcą narodowego stadionu w Pekinie, zwanego Ptasim Gniazdem. Zajmuje się rzeźbą, architekturą, fotografią i filmem, tworzy instalacje.
Wszystko o nowym rządzie Tuska - kliknij tutaj
zew, PAP