Wysoki parkan wokół Rady Najwyższej zamontowano na początku października pod osłoną nocy. Dziennikarze nie mogli dotychczas ustalić, kto podjął decyzję o ogrodzeniu parlamentu. Od sprawy parkanu odcinał się przewodniczący Rady, Wołodymyr Łytwyn. Do postawienia ogrodzenia nie przyznawały się też władze miasta. Mimo braku właściciela ogrodzenie było jednak pilnowane przez strzegących parlamentu milicjantów. Nie pozwolili oni na pomalowanie go na różowo, co starali się uczynić dziennikarze jednej z ukraińskich stacji telewizyjnych, ale nie interweniowali, gdy parkan raz po raz padał na ziemię pod naporem uczestników kolejnych prowadzonych przed Radą Najwyższą demonstracji. Po takich akcjach, zawsze w godzinach nocnych, przed parlamentem Ukrainy pojawiali się robotnicy, którzy nie odpowiadając na pytania prasy remontowali ogrodzenie.
Dopiero po akcji deputowanych opozycji parkan niespodziewanie znalazł właściciela. Do jego postawienia przyznał się Zarząd Zieleni kijowskiej dzielnicy Peczersk, w której znajduje się parlament. Zarząd wytłumaczył, że choć parkan okala tylko budynek Rady Najwyższej, w przyszłości stanie się częścią ogrodzenia parku, który przylega do parlamentu.
PAP, arb