Zaprzysiężono nowego prezydenta Indii. Jest nim zwany "człowiekiem-rakietą" muzułmanin A.P.L. Abdul Kalam, ojciec indyjskiego programu nuklearnych zbrojeń rakietowych.
W przemówieniu wygłoszonym podczas uroczystości zaprzysiężenia w Delhi, nowy prezydent zwrócił uwagę na największe problemy, z jakimi boryka się jego państwo. "Każdy obywatel Indii powinien przyznać, że bezpieczeństwo narodowe jest priorytetem, na równi z szybkim rozwojem, którego celem jest wyeliminowanie biedy i bezrobocia".
"Nasz kraj zmaga się dzisiaj z takimi wyzwaniami, jak transgraniczny terroryzm, konflikty wewnętrzne czy walka z bezrobociem", powiedział.
Około 300 mln z miliarda mieszkańców Indii żyje w nędzy. W ostatnich miesiącach kraj ten dodatkowo boryka się ze wzrostem napięcia między hinduistami a mniejszością muzułmańską na zachodzie kraju. Nasilił się też indyjsko-pakistański spór o Kaszmir, należący w dwóch trzecich do Indii. Delhi oskarża Islamabad o wspieranie działających w prowincji muzułmańskich separatystów. Oba kraje wystawiły wzdłuż wspólnej granicy około miliona żołnierzy.
Kandydaturę 71-letniego Kalama na ceremonialne stanowisko indyjskiego prezydenta zgłosiła koalicja rządząca pod wodzą nacjonalistów hinduskich. Poparły ją wszystkie partie z wyjątkiem komunistów, którzy wystawili własną kandydatkę.
Uważa się, że rządząca nacjonalistyczna Indyjska Partia Ludowa forsowała kandydaturę Kalama, by uciszyć zarzuty o dopuszczenie w lutym i marcu do pogromów, w których zginęło co najmniej tysiąc osób, w większości muzułmanów. Powierzenie Kalamowi urzędu prezydenckiego ma pomóc rządowi w utrzymaniu oficjalnego wizerunku Indii jako państwa świeckiego.
"Jego dorobek jest tak poprawny politycznie i tak nieskazitelny, że opozycja musiała zamilknąć" - napisał publicysta "Indian Express" Sankarshan Thakur o Kalamie.
Pochodzi on z rodziny analfabetów, żyjących na jednej z wysp Zatoki Bengalskiej. Już jako małe dziecko musiał zarabiać na życie jako gazeciarz. Od 1983 r. do przejścia na emeryturę w 2000 r. kierował programem rozwoju broni rakietowej. Wchodził m.in. w skład zespołu, który zajmował się indyjskimi próbami jądrowymi w 1998 roku. Nie ma natomiast doświadczenia w sprawach politycznych.
Kalam uważa jednak, że brak doświadczenia politycznego nie powinien być utrudnieniem, bo w ciągu ostatnich 20 lat jako kierownik prac nad atomowymi zbrojeniami rakietowymi miał do czynienia z przywódcami politycznymi.
Kalam jest jedenastym prezydentem Indii i trzecim muzułmaninem, który obejmuje ten urząd od czasu uzyskania przez Indie niepodległości w 1947 roku. Prezydencka kadencja trwa w Indii pięć lat.
em, pap
"Nasz kraj zmaga się dzisiaj z takimi wyzwaniami, jak transgraniczny terroryzm, konflikty wewnętrzne czy walka z bezrobociem", powiedział.
Około 300 mln z miliarda mieszkańców Indii żyje w nędzy. W ostatnich miesiącach kraj ten dodatkowo boryka się ze wzrostem napięcia między hinduistami a mniejszością muzułmańską na zachodzie kraju. Nasilił się też indyjsko-pakistański spór o Kaszmir, należący w dwóch trzecich do Indii. Delhi oskarża Islamabad o wspieranie działających w prowincji muzułmańskich separatystów. Oba kraje wystawiły wzdłuż wspólnej granicy około miliona żołnierzy.
Kandydaturę 71-letniego Kalama na ceremonialne stanowisko indyjskiego prezydenta zgłosiła koalicja rządząca pod wodzą nacjonalistów hinduskich. Poparły ją wszystkie partie z wyjątkiem komunistów, którzy wystawili własną kandydatkę.
Uważa się, że rządząca nacjonalistyczna Indyjska Partia Ludowa forsowała kandydaturę Kalama, by uciszyć zarzuty o dopuszczenie w lutym i marcu do pogromów, w których zginęło co najmniej tysiąc osób, w większości muzułmanów. Powierzenie Kalamowi urzędu prezydenckiego ma pomóc rządowi w utrzymaniu oficjalnego wizerunku Indii jako państwa świeckiego.
"Jego dorobek jest tak poprawny politycznie i tak nieskazitelny, że opozycja musiała zamilknąć" - napisał publicysta "Indian Express" Sankarshan Thakur o Kalamie.
Pochodzi on z rodziny analfabetów, żyjących na jednej z wysp Zatoki Bengalskiej. Już jako małe dziecko musiał zarabiać na życie jako gazeciarz. Od 1983 r. do przejścia na emeryturę w 2000 r. kierował programem rozwoju broni rakietowej. Wchodził m.in. w skład zespołu, który zajmował się indyjskimi próbami jądrowymi w 1998 roku. Nie ma natomiast doświadczenia w sprawach politycznych.
Kalam uważa jednak, że brak doświadczenia politycznego nie powinien być utrudnieniem, bo w ciągu ostatnich 20 lat jako kierownik prac nad atomowymi zbrojeniami rakietowymi miał do czynienia z przywódcami politycznymi.
Kalam jest jedenastym prezydentem Indii i trzecim muzułmaninem, który obejmuje ten urząd od czasu uzyskania przez Indie niepodległości w 1947 roku. Prezydencka kadencja trwa w Indii pięć lat.
em, pap