Po serii wypadków lotniczych w krajach b. ZSRR w ostatnich dniach Rosja boi się latać. Zaostrzono kryteria bezpieczeństwa, odwoływane są kolejne loty.
Służby naziemne na lotnisku w Barnaule w syberyjskim Kraju Ałtajskim zatrzymały tuż przed odlotem lecący do Moskwy aerobus Ił-86 - podała telewizja NTV.
Maszyna może wziąć na pokład do 350 osób.
Telewizja nie sprecyzowała, ile osób miało lecieć zatrzymanym samolotem.
Maszyna tego samego typu rozbiła się w niedzielę zaraz po starcie z podmoskiewskiego lotniska Szeriemietiewo. Na pokładzie nie było pasażerów. Spośród 16 członków załogi, 14 osób zginęło na miejscu, a dwie stewardesy, które cudem przeżyły, są w stanie ciężkim.
Przyczyną katastrofy był defekt statecznika - wykazała analiza tzw. czarnych skrzynek.
Już w kilka sekund po starcie statecznik zaczął ustawiać się w skrajnej pozycji. Po sześciu sekundach pilot Ił-a-86 próbował zmienić jego pozycję, jednak statecznik się zablokował - wyjaśnił Czerniajew. Znalezione wśród szczątków samolotu urządzenie ciągle wskazywało 12 stopni, czyli znajdowało się w skrajnej pozycji.
Odczytywanie zapisów działania urządzeń pokładowych praktycznie zakończono. Wyjaśnia się jeszcze przyczyny, dla których nie zostały zarejestrowane rozmowy w kabinie pilotów. Jednak ich brak mogą uzupełnić zarejestrowane na ziemi rozmowy pilotów z wieżą kontrolną.
W ciągu weekendu w Rosji doszło także do dwóch awaryjnych lądowań, które w ostatnich tygodniach są prawdziwą plagą rosyjskiego lotnictwa cywilnego. W nocy z niedzieli na poniedziałek w Norylsku na dalekiej północy lądował awaryjnie Tu-134 z 75 osobami na pokładzie, a w sobotę piloci zawrócili zaraz po starcie z krasnojarskiego lotniska samolot Tu-154, na którego pokładzie razem z załogą było 155 osób.
Zdjęcia na pierwszych stronach poniedziałkowych gazet rosyjskich przypominają sceny z najgorszego koszmaru - pełne są spalonych resztek samolotów i dymu, a kilka dzienników nie powstrzymało się od pokazania porozrzucanych po lwowskim lotnisku ludzkich szczątków. W sobotę myśliwiec Su-27 uczestniczący w pokazie wpadł tam w tłum widzów zabijając co najmniej 83 osoby.
"Czarny awialipiec" - pisze w tytule swojego głównego tekstu dziennik "Niezawisimaja gazieta" przypominając, że miesiąc zaczął się od tragicznego zderzenia nad południowymi Niemcami samolotu z lecącymi na wakacje dziećmi z rosyjskiej Baszkirii i maszyny należącej do kurierskiej firmy DHL. Zginęło wówczas 71 osób, w tym 52 dzieci.
"Wiedomosti" zauważają, że wynikiem miesiąca katastrof i przymusowych lądowań jest u Rosjan strach przed wsiadaniem do samolotu. "Kommiersant" z kolei szuka winnych niedzielnej tragedii z udziałem Iła-86, uznawanego przez Rosjan za "najbezpieczniejszą" maszynę rosyjskiego lotnictwa.
Według cytowanych ekspertów- "doświadczonych lotników", winę ponoszą najprawdopodobniej piloci, którzy zbyt gwałtownie poderwali do góry dziób maszyny i spowodowali, że wytraciła ona siłę nośną i prędkość.
Jednak niemal tradycją jest w Rosji to, że często tam, gdzie może zostać wszczęte śledztwo, winą za katastrofy lotnicze obarcza się martwych pilotów. Tymczasem prokuratura już zapowiada dochodzenie, podejrzewając naruszenie zasad bezpieczeństwa lotów.
"Kommiersant" zauważa także, że ofiar Iła mogłoby być znacznie więcej, gdyby maszyna spadła nie na las, lecz na położoną nieopodal osadę Szeriemietiewskij. "Podmoskiewskie tereny ledwo uniknęły (powtórki z) lwowskiej tragedii" - pisze dziennik.
nat, pap
Czytaj też: Wojskowi nie latają
Koniec z pokazami lotniczymi
Maszyna może wziąć na pokład do 350 osób.
Telewizja nie sprecyzowała, ile osób miało lecieć zatrzymanym samolotem.
Maszyna tego samego typu rozbiła się w niedzielę zaraz po starcie z podmoskiewskiego lotniska Szeriemietiewo. Na pokładzie nie było pasażerów. Spośród 16 członków załogi, 14 osób zginęło na miejscu, a dwie stewardesy, które cudem przeżyły, są w stanie ciężkim.
Przyczyną katastrofy był defekt statecznika - wykazała analiza tzw. czarnych skrzynek.
Już w kilka sekund po starcie statecznik zaczął ustawiać się w skrajnej pozycji. Po sześciu sekundach pilot Ił-a-86 próbował zmienić jego pozycję, jednak statecznik się zablokował - wyjaśnił Czerniajew. Znalezione wśród szczątków samolotu urządzenie ciągle wskazywało 12 stopni, czyli znajdowało się w skrajnej pozycji.
Odczytywanie zapisów działania urządzeń pokładowych praktycznie zakończono. Wyjaśnia się jeszcze przyczyny, dla których nie zostały zarejestrowane rozmowy w kabinie pilotów. Jednak ich brak mogą uzupełnić zarejestrowane na ziemi rozmowy pilotów z wieżą kontrolną.
W ciągu weekendu w Rosji doszło także do dwóch awaryjnych lądowań, które w ostatnich tygodniach są prawdziwą plagą rosyjskiego lotnictwa cywilnego. W nocy z niedzieli na poniedziałek w Norylsku na dalekiej północy lądował awaryjnie Tu-134 z 75 osobami na pokładzie, a w sobotę piloci zawrócili zaraz po starcie z krasnojarskiego lotniska samolot Tu-154, na którego pokładzie razem z załogą było 155 osób.
Zdjęcia na pierwszych stronach poniedziałkowych gazet rosyjskich przypominają sceny z najgorszego koszmaru - pełne są spalonych resztek samolotów i dymu, a kilka dzienników nie powstrzymało się od pokazania porozrzucanych po lwowskim lotnisku ludzkich szczątków. W sobotę myśliwiec Su-27 uczestniczący w pokazie wpadł tam w tłum widzów zabijając co najmniej 83 osoby.
"Czarny awialipiec" - pisze w tytule swojego głównego tekstu dziennik "Niezawisimaja gazieta" przypominając, że miesiąc zaczął się od tragicznego zderzenia nad południowymi Niemcami samolotu z lecącymi na wakacje dziećmi z rosyjskiej Baszkirii i maszyny należącej do kurierskiej firmy DHL. Zginęło wówczas 71 osób, w tym 52 dzieci.
"Wiedomosti" zauważają, że wynikiem miesiąca katastrof i przymusowych lądowań jest u Rosjan strach przed wsiadaniem do samolotu. "Kommiersant" z kolei szuka winnych niedzielnej tragedii z udziałem Iła-86, uznawanego przez Rosjan za "najbezpieczniejszą" maszynę rosyjskiego lotnictwa.
Według cytowanych ekspertów- "doświadczonych lotników", winę ponoszą najprawdopodobniej piloci, którzy zbyt gwałtownie poderwali do góry dziób maszyny i spowodowali, że wytraciła ona siłę nośną i prędkość.
Jednak niemal tradycją jest w Rosji to, że często tam, gdzie może zostać wszczęte śledztwo, winą za katastrofy lotnicze obarcza się martwych pilotów. Tymczasem prokuratura już zapowiada dochodzenie, podejrzewając naruszenie zasad bezpieczeństwa lotów.
"Kommiersant" zauważa także, że ofiar Iła mogłoby być znacznie więcej, gdyby maszyna spadła nie na las, lecz na położoną nieopodal osadę Szeriemietiewskij. "Podmoskiewskie tereny ledwo uniknęły (powtórki z) lwowskiej tragedii" - pisze dziennik.
nat, pap
Czytaj też: Wojskowi nie latają
Koniec z pokazami lotniczymi