W liście premier Tusk dał do zrozumienia, że strona polska liczy "na dobrą wolę strony litewskiej w sprawie modyfikacji zapisów ustawy oświatowej". Szef polskiego rządu uważa też, że okazja, by Wilno wykazało tę dobrą wolę, nadarzy się 25 listopada, kiedy ma być wydany komunikat końcowy z pracy polsko-litewskiego zespołu ekspertów ds. edukacji.
Tomaszewski przypomniał, że w 2010 roku na Litwie wygasła ustawa o mniejszościach narodowych, a nowej ustawy Sejm dotychczas nie przyjął. Przyjął natomiast nową ustawę o oświacie, w ocenie społeczności polskiej dyskryminującą szkoły polskie. - Obecna rządząca koalicja posunęła się za daleko. List premiera Donalda Tuska jest właściwą reakcją polskiego rządu - ocenił Tomaszewski, który nie wykluczył jednak, że list Tuska może być oceniany na Litwie jako wtrącanie się polskiego rządu w wewnętrzne sprawy Litwy. Broniąc polskiego premiera przed takimi zarzutami eurodeputowany podkreślił, że prawa, o które ubiega się polska mniejszość, są uniwersalne. - Nieważne, czy mówimy o prawach człowieka w Chinach, byłej Jugosławii, na Białorusi czy na Litwie. Prawa człowieka, prawa obywatelskie są prawami uniwersalnymi - przekonywał Tomaszewski.
Premier Kubilius w odpowiedzi na list szefa polskiego rządu zapowiedział już, że Litwa nie zamierza zmieniać ustawy o oświacie, krytykowanej przez mniejszość polską. Dodał też, że wie o tym doskonale premier Tusk. - Niejednokrotnie mówiłem, że nie zamierzamy zmieniać ustawy o oświacie, i o tym premier Donald Tusk wie od czasu pierwszych naszych rozmów na ten temat - oświadczył Kubilius, który jednocześnie ocenił pozytywnie pracę polsko-litewskiej grupy roboczej ds. edukacji.
PAP, arb