Opozycjonistka oceniła, że dzięki spotkaniu z szefową amerykańskiej dyplomacji Birma "będzie mogła odnowić stosunki przyjaźni i zrozumienia" między obu krajami. Wyraziła przy tym nadzieję, że wsparcie i zaangażowanie Stanów Zjednoczonych będą sprzyjać procesowi demokratyzacji w Birmie. Wizyta Clinton w kraju to "historyczna chwila" - dodała. Suu Kyi zaapelowała też do władz o uwolnienie wszystkich więźniów politycznych i położenie kresu aktom przemocy wobec mniejszości etnicznych w Birmie.
1 grudnia Hillary Clinton przekazała swojej rozmówczyni list od prezydenta USA Baracka Obamy. Prezydent podziękował w nim Suu Kyi za "inspirację, jaką stanowi dla wszystkich ludzi szanujących demokrację, prawa człowieka i sprawiedliwość", oraz zapewniał, że USA "zawsze stoją po jej stronie". Sekretarz stanu zrelacjonowała także noblistce wyniki swoich rozmów z przedstawicielami reżimu w obecnej stolicy kraju, Najpjidaw.
Od objęcia władzy w marcu przez rząd cywilny, choć popierany przez juntę, z Birmy napływają pozytywne sygnały świadczące o dokonywanych tam reformach. Są to m.in.: amnestia dla części więźniów politycznych, powrót Aung San Suu Kyi, przywódczyni Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD), na scenę polityczną czy wprowadzenie prawa do organizowania strajków i tworzenia związków zawodowych. NLD, zdelegalizowana przez wojskowy reżim w maju 2010 roku, w związku z zapowiedzią bojkotu wyborów parlamentarnych w listopadzie tego samego roku, w ubiegłym miesiącu została ponownie zarejestrowana jako partia polityczna i zapowiedziała udział w zbliżających się wyborach uzupełniających. Było to możliwe dzięki podpisaniu przez prezydenta Thein Seina, byłego wojskowego, znowelizowanej ustawy o partiach politycznych. Sama Suu Kyi zapowiedziała, że wystartuje w najbliższych wyborach.
PAP, arb