Taizz, leżące 270 m na południe od stołecznej Sany, jest ośrodkiem kontestacji władzy prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Przez Jemen od ponad 10 miesięcy przetacza się fala antyprezydenckich demonstracji. Trwające obecnie walki w Taizzie wybuchły w nocy z 30 listopada na 1 grudnia, kiedy to siły rządowe, rozmieszczone wokół miasta, próbowały odbić je z rąk bojowników. Według mieszańców, armia zmobilizowała posiłki, usiłując przejąć kontrolę nad kilkoma dzielnicami.
W zeszłym tygodniu prezydent Salah podpisał w stolicy Arabii Saudyjskiej, Rijadzie, porozumienie o pokojowym przekazaniu władzy. Porozumienie, wypracowane przez Radę Współpracy Zatoki Perskiej (GCC), zakłada stopniowe zrzeknięcie się władzy przez rządzącego Jemenem od 33 lat Salaha w zamian za immunitet dla niego samego i jego współpracowników. Zostało ono co prawda parafowane przez opozycję, ale młodzi demonstranci je odrzucili, ponieważ domagają się osądzenia szefa państwa.
W ramach porozumienia Salah przekazał władzę na okres tymczasowy wiceprezydentowi Abd ar-Rabiemu Mansurowi al-Hadiemu. Hadi ma wspólnie z opozycją stworzyć rząd jedności narodowej, który będzie m.in. pracował nad nową konstytucją. Salah przez 90 dni pozostanie jednak prezydentem honorowym, ale w tym czasie nie będzie mógł kwestionować decyzji swojego następcy. Po tym czasie Hadi ma objąć funkcję prezydenta tymczasowego, którą będzie sprawował przez dwa lata - w tym czasie mają odbyć się wybory parlamentarne i prezydenckie.
Obserwatorzy alarmują, że trwające od miesięcy, krwawo tłumione protesty spychają Jemen na krawędź wojny domowej i kryzysu humanitarnego. Ponadto rosną obawy, że rosnące bezprawie w kraju wykorzysta odłam Al-Kaidy w tym regionie do przeprowadzania zamachów w Jemenie i poza jego granicami. Salah przez wiele lat popierany był przez Arabię Saudyjską i USA jako wsparcie przeciwko Al-Kaidzie. Jednak zdaniem ekspertów, w ostatnich miesiącach organizacja terrorystyczna praktycznie przejęła kontrolę na południowym Jemenem, wykorzystując zaangażowanie armii i sił bezpieczeństwa w tłumienie antyprezydenckich protestów w innych częściach kraju.
PAP, arb