Stan wyjątkowy, który wszedł w życie o północy, umożliwia mobilizację wojska w celu wsparcia sił policyjnych w regionie. Ogranicza też prawo do organizowania zgromadzeń i manifestacji. Stan wyjątkowy obowiązywać będzie w czterech prowincjach regionu Cajamarca, gdzie w ostatnich dniach miejscowa ludność gwałtownie protestowała przeciwko budowie kopalni Conga, obawiając się utraty lokalnych zasobów wody. Większościowym właścicielem inwestycji jest firma Newmont Mining Corp. z siedzibą w USA. Peruwiańska gospodarka w znacznej mierze opiera się na górnictwie, które odpowiada za 61 proc. przychodu z eksportu.
W przemówieniu telewizyjnym Humala stwierdził, uzasadniając swoją decyzję, że przywódcy protestujących nie wykazali minimum zainteresowania, aby dojść do porozumienia i umożliwić przywrócenie "społecznego spokoju". 4 grudnia odbyły się negocjacje strony rządowej, z udziałem premiera Salomona Lernera i trzech ministrów, z demonstrującymi. Prezydent podkreślił, że władze "wyczerpały wszystkie możliwości podjęcia dialogu" z powodu "nieprzejednanego stanowiska regionalnych przywódców".
W starciach między demonstrantami a policją do których doszło w związku z protestami przeciwko budowie kopalni kilkadziesiąt osób odniosło obrażenia. Doszło także do aktów wandalizmu i niszczenia mienia należącego do inwestora. Demonstranci blokowali drogi wskutek czego zakłócony był transport. Lokalne władze i mieszkańcy obawiają się, że kopalnia zanieczyści i ograniczy zasoby wody. W związku z tymi obawami żądają przeprowadzenia nowych badań na temat wpływu inwestycji na środowisko.
PAP, arb